POLSKI    ENGLISH   

Internetowy Serwis Filozoficzny

przy Instytucie Filozofii    Uniwersytetu JagielloÅ„skiego

|  Forum |  Literatura |  Linki |  AktualnoÅ›ci
 


 

Zasady Janusza Morasiewicza versus zasady Szymona Wróbla

Janusz Morasiewicz

W swoim liÅ›cie Szymon Wróbel przypisuje mi zÅ‚Ä… wolÄ™, brak umiaru i zwyczajnÄ… agresjÄ™ oraz dostrzega głównie sÄ…dy natury afektywnej dotyczÄ…ce Jego osoby w moim ostatnim wystÄ…pieniu. Niestety nie cytuje tych sÄ…dów. Twierdzi, że poczuÅ‚ siÄ™ nimi publicznie obrażony i prosi o publiczne zajÄ™cie stanowiska w tej kwestii przez redakcjÄ™ „Diametrosa”.

Uważam, że takie publiczne sformułowania Sz. Wróbla upoważniają również mnie do zajęcia stanowiska i odpowiedzi.

I. Każdy sąd ma charakter afektywny, bo podmiot wypowiadający go ma charakter afektywny. Jedne mają silniejszą naturę afektywną inne słabszą, zależy od wrażliwości afektywnej tego, kto ten sąd słyszy (i tego, kto go wypowiada).

Również sądy Sz. Wróbla, wypowiedziane w debacie, których część przytoczę mają taką wyraziście afektywną naturę:

Tekst pierwszy Sprawiedliwość i psychoterapia

O tekście J.W. Aleksandrowicza:

"Sporo obiecuje...niestety obietnica zawarta w tym tekÅ›cie nie zostaÅ‚a speÅ‚niona, sam zaÅ› tekst zostaje szybko przeprogramowany na klasyczny tekst deontologiczny”,

Po tezie J.W. Aleksandrowicza: „etyka pretenduje do okreÅ›lenia tego, co jest zdrowiem psychicznym” - pisze: „Å»adna inna deklaracja nie mogÅ‚aby mnie bardziej ucieszyć niż ta wÅ‚aÅ›nie”, „Nic nie mogÅ‚oby mnie bardziej rozpromienić”.

Nie dziwi mnie, że Aleksandrowicz wybiera utylitaryzm...Aleksandrowicz musi wybrać takÄ… opcjÄ™, albowiem przyjÄ…Å‚ rolÄ™ eksperta i to przyjÄ…Å‚ jÄ… już w chwili, kiedy chce nas na pierwszej stronie przekonać, że nie bÄ™dzie mówiÅ‚ o jakiejÅ› (to interpretacja Sz.Wróbla - J.W. Aleksandrowicz tak nie napisaÅ‚) niejasnej szerokiej koncepcji psychoterapii, jakimÅ› pomaganiu, wspieraniu, czy tym bardziej nieoczywistej psychoanalizie, ale bÄ™dzie mówiÅ‚ o terapii jako leczeniu”.

Tekst drugi: Stoik przy łóżku chorego

PrzywoÅ‚ujÄ…c uwagÄ™ Agaty Bielik-Robson o marnieniu żywej ongiÅ› myÅ›li liberalnej rozmieniajÄ…c siÄ™ w obmyÅ›lanych procedurach sprawiedliwoÅ›ci wedÅ‚ug Johna Rawlsa - pisze, że to kÄ…Å›liwa uwaga, a chwilÄ™ potem, przypisuje jej zdanie, że: „Ludzie pokroju Kanta, Rawlsa, czy Wróbla za bardzo troszczÄ… siÄ™ o myÅ›lenie, by pozwolić na wkroczenie do refleksji życia”

Polemicznie do A.Bielik-Robson (i wobec nie wymienionych z imienia i nazwiska uczestników dyskusji) „jeÅ›li kogoÅ› nudzi, jeÅ›li nie znajduje przyjemnoÅ›ci w pracy pojęć, jeÅ›li skrupulatnie obmyÅ›lanie procedur jest zajÄ™ciem pozbawionym powabu - no cóż... niech siÄ™ zajmie czystÄ… rozkoszÄ… lub czystym cierpieniem, być może w ten sposób bÄ™dzie miaÅ‚ lepszy wpÅ‚yw na życie pacjenta lub wglÄ…dy w mechanizmy, które nim powodujÄ…. Å»yczÄ™ powodzenia! Choć osobiÅ›cie w nie wÄ…tpiÄ™.”

"Wspominam dzieÅ‚o Foucaulta, albowiem wydaje mi siÄ™, że Morasiewicz nie dostatecznie potrafi go wykorzystać” (Zapomina, że lektura tekstu jest interpretacjÄ… i z tego, że ktoÅ› inaczej czyta, tzn. interpretuje, nie wynika, że źle to robi - a taka ocena jest u Sz. Wróbla)

„To, co mnie nieco razi w analizach Morasiewicza, to niemożność dostrzeżenia tego, że...” (oba zdania oceniajÄ… mnie, a nie mój poglÄ…d)

„MówiÄ…c najkrócej Morasiewicz zawęża pojÄ™cie sprawiedliwoÅ›ci do pojÄ™cia sprawiedliwoÅ›ci dystrybucyjnej, co jest w moim odczuciu nieuprawnionym zabiegiem i efektem niezrozumienia tego, czego zasady sprawiedliwoÅ›ci dotyczÄ…”

„Morasiewicz nie docenia mojego sprzeciwu wobec utylitaryzmu. Powtarzam: osiÄ… teorii etycznej nie jest dobro, ale sÅ‚uszność”.

List ostatni:

W ostatnim liÅ›cie Sz.Wróbel pisze konsekwentnie: pan Morasiewicz (używa tego wyznacznika dla mojej osoby również w poprzednim tekÅ›cie kilkakrotnie). Wyraz „pan” poprzedzajÄ…cy moje nazwisko nie pojawiÅ‚ siÄ™ bez powodu, mogÄ™ domyÅ›lać siÄ™ powodów „natury afektywnej” jego użycia przez Pana Wróbla.

II. Sąd Sz. Wróbla, że kierowałem się w swojej wypowiedzi zła wolą, brakiem umiaru i zwyczajną agresją nie jest moim sądem. Nie kierowałem się złą wolą, tylko dobrą, nie wykazywałem braku umiaru, lecz umiar, nie wykazywałem zwyczajnej ani innej agresji. Pozostanę przy swoim sądzie. Jeśli Sz. Wróbel chce uzasadnić swój, niech uzasadnia, ja nie widzę powodu uzasadniać czegoś, czego w swoich sądach nie dostrzegam, a co przypisuje mi Sz. Wróbel.

III. Moje stwierdzenie, że Sz. Wróbel z punktu widzenia etyki dyskusji (tak, jak jÄ… pojmujÄ™) zachowaÅ‚ siÄ™ wobec mnie niemoralnie. Jest moim sÄ…dem o zachowaniu siÄ™ Sz. Wróbla i podtrzymujÄ™ go. Niemoralne z punktu widzenia zasad etyki dyskusji byÅ‚o oÅ›wiadczenia Sz. Wróbla, że wiÄ™cej już nie bÄ™dzie braÅ‚ udziaÅ‚u w debacie w chwilÄ™ po tym, jak w swojej wypowiedzi z licznymi sÄ…dami „natury afektywnej” wobec mnie i moich poglÄ…dów, co wiÄ™cej tak naprawdÄ™ nie moich poglÄ…dów, tylko swoich interpretacji moich poglÄ…dów, interpetacji, które jednakowoż usiÅ‚owaÅ‚ wÅ‚ożyć w moje (rzekomo) usta.

Niemoralnym wdług mnie było to, że:

a. Przyjmując wcześniej zasady debaty, jednostronnie je złamał.

b. Nie zapowiedział tego zawczasu, tzn. na początku dyskusji.

c. Zakończył udział w debacie, nie czekając na zdanie innych, zatykając uszy sobie, zamykając usta Innym, choć wcześniej dał nadzieją i obietnicę Innym, że będzie słuchał, póki Inni będą mieli coś do powiedzenia.

Takie zachowanie Sz. Wróbla wedÅ‚ug mnie byÅ‚o niemoralne, w szczególnoÅ›ci ja osobiÅ›cie mam prawo do takiej oceny. Ocena, czy coÅ› jest moralne, czy ktoÅ› zachowuje siÄ™ moralnie czy nie, jest ocenÄ… oceniajÄ…cego. Nie jest to obraźliwe, wskazuje tylko na inne poczucie moralne u mnie i u Sz. Wróbla. Jednostronna i bez wystarczajÄ…cego poinformowania decyzja Sz. Wróbla byÅ‚a zÅ‚amaniem zasad debaty, także zasad etycznych. SadzÄ…c z usprawiedliwienia poniewczasie, Sz. Wróbel, jak myÅ›lÄ™ dostrzegÅ‚ jednak niestosowność (także moralnÄ… ?) swojego postÄ™powania. To tak, jakby psychoterapeuta nie poinformowaÅ‚ zawczasu pacjenta, że nie bÄ™dzie go w gabinecie i wysÅ‚aÅ‚ mu sms w godzinie umówionej wczeÅ›niej sesji: „panie Morasiewicz, ja dzisiaj już nie bÄ™dÄ™ pracować. Do widzenia”.

IV. Dostrzegając pychę w ostatnim zdaniu Sz. Wróbla, chciałem zwrócić uwagę na sens tego oświadczenia. Oświadczenia osoby stanowiącej zasady, dającej sobie prawo do ich stanowienia.

Pycha Sz. Wróbla zawiera się w (w odniesieniu do jego poczucia dawania sobie prawa do stanowienia zasad etycznych, a nie do czegokolwiek więcej, co imputuje mi Sz. Wróbel) w tym, że:

a. uważa, że ma uprawnienia do stanowienia o celu psychoterapii,

b. uważa, że taki cel psychoterapii, jaki stanowi Sz. Wróbel, jest właściwym celem niezależnie od tego, czy terapeuci uświadamiają go sobie, czy nie.

c. Uważa, że taki cel psychoterapii, jaki stanowi Sz. Wróbel, jest właściwym celem bez oglądania się na pacjenta.

Przejawem pychy takiego prawodawcy celu psychoterapii , jakim jest Sz. Wróbel jest dawanie sobie przez Sz. Wróbla uprawnień do stanowienia niezależnie od świadomości psychoterapeutów i z całkowitym pominięciem pacjentów.

To według mnie jest przejawem pychy Sz. Wróbla, bo jak inaczej nazwać takie stanowisko etyka. Jest to przejawem pychy tegoż etyka.

SÅ‚owo „pycha” w debacie o etyce nie zostaÅ‚o użyte przeze mnie po raz pierwszy - pojawia siÄ™ u K. Sikory w drugim tekÅ›cie, gdy pyta, gdzie leży jakiÅ› Å›rodek pomiÄ™dzy pychÄ… tego, kto uważa, że wie wszystko, a pychÄ… kogoÅ›, kto wie na pewno, że nic na pewno wiedzieć nie można.

Taki sam wydźwięk mają rozważania K. Jaspersa, przywołane przez B. Dobroczyńskiego, mówiące, że terapeutom grozi zapoznanie tego, czego się nie wie, poprzez obstawianie przy tym, co się rzekomo wie na pewno. - Mowa tam nie wprost o pysze terapeuty - pysze terapeuty - jako postawy - nie osoby.

„Pycha” w odniesieniu do Sz. Wróbla zostaÅ‚a wziÄ™ta przeze mnie z debaty i dotyczy postawy Sz. Wróbla w odniesieniu do przedmiotu debaty, i dotyczy tego, że Sz. Wróbel wie lepiej, co drugi ma na myÅ›li (tak zredukowaÅ‚ sens wypowiedzi J.W Aleksandrowicza, M. OpoczyÅ„skiej i mojej), a także tego, co drugi i trzeci powinien robić.

V. Nie wiem, jaki charakter ma Sz. Wróbel i nie mam zamiaru ani intencji diagnozować jego charakteru, tym bardziej bez Jego zgody. Nigdzie też tego nie oświadczyłem. Przypisywanie mi takiego zamysłu jest poglądem Sz. Wróbla, a nie moim. Z kolei jednak Sz. Wróbel daje sobie prawo do tego, czego mi (słusznie) wzbrania, bo czym innym niż osądem mojej osoby są stwierdzenia, że kieruję się złą wolą (zatem nie jestem życzliwie tylko złowrogo nastawiony), brakiem umiaru (jestem nieumiarkowany) i zwyczajną agresj (jestem zwyczajnie agresywny), mogłem poczuć się sfrustrowany Jego krytycznymi uwagami (frustruję się w wyniku krytycznych uwag).

Mnie też zależy na zajÄ™ciu stanowiska przez redakcjÄ™ „Diametrosa” w sprawie, którÄ… wywoÅ‚aÅ‚ Pan Szymon Wróbel.

Janusz Morasiewicz

  1. Tekst pierwszy Sprawiedliwość i psychoterapia
  2. Tekst drugi: Stoik przy łóżku chorego
  3. List ostatni
powrót
 
webmaster © jotka