POLSKI    ENGLISH   

Internetowy Serwis Filozoficzny

przy Instytucie Filozofii    Uniwersytetu JagielloÅ„skiego

|  Forum |  Literatura |  Linki |  AktualnoÅ›ci
 


 

Troska o siebie, czyli stoik terapeutÄ…

Konrad Banicki

Z prawdziwą przyjemnością i zainteresowaniem zapoznałem się z tekstem Szymona Wróbla, co do którego pozwolę sobie teraz wypowiedzieć parę uwag będących wyrazem moich przemyśleń i wątpliwości.

Zasadniczą treść tego artykułu - tak, jak ja go odczytałem - sprowadzić można do dwóch następujących po sobie w porządku logicznym tez. Pierwsza z nich ma charakter niejako metadeontologiczny (metadyskursywny) i wiąże się z postulatem, iż właściwym poziomem analiz tyczących się etyki psychoterapeutycznej jest poziom ogólno-etyczny (podobny postulat - wynikający z doświadczeń edukacyjnych, choć zapewne nie tylko z nich - pojawił się także w wypowiedzi Katarzyny Sikory). Druga teza z kolei to niejako konkretna realizacja tego postulatu i zakreślenie etycznego horyzontu psychoterapii w kontekście dwóch komplementarnych wobec siebie pojęć troski o siebie oraz sprawiedliwości.

I.

Co do pierwszej z tych tez, to mój entuzjazm jest niemalże zupełny. Jako racjonalizację podać mogę tylko tyle, iż zwykły (i rzetelny) porządek logiczny wymaga, aby tezy szczegółowe uzasadniać w odwołaniu do tez ogólnych i w oparciu o nie właśnie odpowiadać na konkretne pytania codziennej praktyki. Bez przesłanki ogólniejszej niż któraś z przesłanek szczegółowych nie zadziała żaden sylogizm. Tyle racjonalizacji.

SÅ‚usznie skonstatowane rozczÅ‚onkowanie współczesnych etyk (zdaje siÄ™, że nie tylko zawodowych) wskazuje na sytuacjÄ™, która - niezależnie od niesamowitej nawet pÅ‚odnoÅ›ci etyków „wÄ…skolokalizacyjnych” (Sz. Wróbel) - doprowadzić może do tego, że w koÅ„cu „siÄ™ potopimy” (K. Sikora). Cóż, życie zaskakuje i jeżeli ciÄ…gle bÄ™dziemy patrzeć tylko przez „dziurkÄ™ od klucza” (M. OpoczyÅ„ska), to w którymÅ› momencie możemy siÄ™ nieprzyjemnie zdziwić. Zdziwić sytuacjÄ…, od której nie ma etyka eksperta lub - co gorsza - na temat której nie wypowiedziaÅ‚a siÄ™ jeszcze żadna ze znanych szkół psychoterapeutycznych. I cóż wtedy ci nieszczęśni studenci kursu etyki zawodowej (K. Sikora) majÄ… zrobić?

Z takiej sytuacji tak naprawdÄ™ uratować siÄ™ możemy tylko sami - uratować poprzez odwoÅ‚anie siÄ™ do ‘czegoÅ›’ w nas, co pomoże nam jakoÅ› rozstrzygnąć, jak zachować siÄ™ wobec nowoÅ›ci. Celowo mówiÄ™ tutaj o ‘czymÅ›’, a nie o normach, wartoÅ›ciach, ideologiach i Å›wiatopoglÄ…dach - ich konotacja zbyt mocno naznaczona jest socjologicznym kontekstem oraz genezÄ… w sytuacji wÅ‚adzy i opresji, aby mogÅ‚a wyrażać, to co mam na myÅ›li. Sumienie i superego to rzeczywiÅ›cie nie jest to samo (J. Prusak).

II.

Ale owo ‘coÅ›’, na którym opieram swojÄ… nadziejÄ™, nie bierze siÄ™ znikÄ…d. Nie da nam go żaden autorytet i - wbrew wszelkim nadziejÄ… - żadna wiedza. Dlatego tak ważny jest poruszony u Szymona Wróbla wÄ…tek troski o siebie, a wiÄ™c także pewnej pracy nad sobÄ…. Najpierw terapeuta popracować powinien nad sobÄ… samym. To wÅ‚aÅ›nie taka dyscyplina ćwiczeÅ„ duchowych wiąże siÄ™ z szansÄ…, że spoÅ›ród chaosu - dużo częściej, zdaje siÄ™, niż porzÄ…dku - wielu informacji czÄ…stkowych, wÅ‚asnych uwarunkowaÅ„ emocjonalnych i przesÄ…dów Å›rodowiskowych wyÅ‚oni siÄ™ w koÅ„cu jakaÅ› w tym wszystkim wolność i autentyczność. A te z kolei umożliwiÄ… dopiero i szacunek do siebie, i szacunek do innego i jakÄ…kolwiek etyczność.

III.

I tutaj pojawia siÄ™ drugi, szczegółowy wÄ…tek tekstu Wróbla a wiÄ™c program wspomnianej już troski o siebie i sprawiedliwoÅ›ci. Skomentować pokrótce chciaÅ‚bym tÄ™ pierwszÄ…. Otóż odwoÅ‚anie siÄ™ do Pierre’a Hadota i Michela Foucaulta uważam za bardzo cenne. Cenne o tyle, o ile wskazuje ono na myÅ›licieli, którzy w sposób bardzo szczególny - w porównaniu do tego, jak to zazwyczaj wyglÄ…da - rozumieli filozofiÄ™. Rozumieli jÄ… oni jako ćwiczenie duchowe (Hadot), troskÄ™ o siebie (Foucault) - sÅ‚owem jako pewnego rodzaju autoterapiÄ™ (Nussbaum). PamiÄ™tać warto, że wszyscy ci autorzy odwoÅ‚ywali siÄ™ do filozofii hellenistycznej (stoików, epikurejczyków, pirronistów), która główny nacisk kÅ‚adÅ‚a na etykÄ™. Tym samym to etykÄ™ wÅ‚aÅ›nie uważali oni za autoterapeutycznÄ….

Czy jednak to, że etyka jest terapiÄ… samego siebie, znaczy od razu, że terapia kogoÅ› innego, jest - tak samo rozumianÄ… jako troska o siebie - etykÄ…? Tu - na tyle, na ile rozumiem - pojawia siÄ™ pewien problem. Jak już wspomniaÅ‚em, uważam, że (nienarcystyczna) troska o samego siebie jest warunkiem koniecznym tego, aby terapeuta autentycznie i z szansami na udzielenie prawdziwej pomocy mógÅ‚ oddać siÄ™ „szaleÅ„stwu” terapii. Czy jest to jednak jednoczeÅ›nie warunek wystarczajÄ…cy?

Skoro nie ma „bardziej jasnej motywacji terapeutycznej [także - jeÅ›li dobrze rozumiem - po stronie terapeuty, przyp. KB] niż ta, którÄ… nazywam[y] troskÄ… o siebie” (Sz. Wróbel), to zapytać można, jak w obliczu owej motywacji stanie ów Inny, który zwraca siÄ™ do nas o pomoc. Ten Inny pojawić siÄ™ może jako ten, „który urzeczywistnia tÄ™ część nas samych, o którÄ… nie byliÅ›my siÄ™ w stanie należycie zatroszczyć” (Sz. Wróbel). Jego konieczność (wartość) wynika z tego, iż „realizuje niespeÅ‚nione przeze mnie warianty (...) stanowi naturalne uzupeÅ‚nienie mnie samego” (Sz. Wróbel). A wiÄ™c - nie twierdzÄ™, że taka jest intencja tekstu, ale jeden z manowców zastosowania pomysłów Hadota i Foucault na gruncie psychoterapii - i ja troszczÄ™ siÄ™ o siebie, i mój pacjent troszczy siÄ™ o mnie. MogÄ™ być oczywiÅ›cie nawet zadowolony, ale czy o to tak naprawdÄ™ chodziÅ‚o?

IV.

Na możliwość takiego ‘wypaczenia’ szlachetnej troski o siebie jako jedynej motywacji psychoterapeuty wskazywać może pewien eksperyment myÅ›lowy. (Rozumiem, że u Szymona Wróbla obok troski o siebie jest sprawiedliwość, która caÅ‚Ä… sprawÄ™ trzyma w karbach, ale dla czystoÅ›ci eksperymentu jÄ… pominÄ™). Jak już wspomniaÅ‚em, kwintesencjÄ… etyki jako ćwiczenia duchowego jest filozofia hellenistyczna. KwintesencjÄ… tej filozofii z kolei jest - przynajmniej dla mnie, choć, jak siÄ™ zdaje, nie tylko (Nussbaum, Hadot) - filozofia stoicka. Stoik, ten to potrafiÅ‚ siÄ™ o siebie zatroszczyć!

W swojej książce Therapy of Desire Marta Nussbaum [1996] pytała, co zrobiłby uczeń Zenona i Chryzypa znajdując się - niespodziewanie dla siebie - w obozie koncentracyjnym. Ja zapytam inaczej - co zrobiłby stoik, gdyby otworzył praktykę terapeutyczną. Przypomnę, że dla stoika najważniejszym (a stricte mówiąc jedynym) dobrem była cnota. Inny (nieważne jaki) - jego szczęście, zdrowie, dobro, wolność należały do klasy tak zwanych rzeczy obojętnych godnych wyboru. Rzeczy, o które - w miarę możliwości - można było się starać, ale których utrata w żadnym razie nie powinna naruszać stoickiej apatheia. Sama kategoria jest oczywiście rozmaicie rozumiana i dużo bardziej zniuansowana niż ją tutaj przedstawiam, ale upraszczając, obawiać by się można o to, jak takiego terapeutę-stoika zniósłby jego pacjent (terapeuta pacjenta (każdego) - jak wszystko zresztą - zniósłby zapewne bardzo dobrze). To, że jego obojętność prowadziłaby do niesłychanie silnych przeniesień jest chyba najmniejszym problemem..

V.

Sam eksperyment jest oczywiście nieco fantazyjny, ale wskazuje - jak myślę - na pewną bardzo ważną rzecz. Otóż, troska o siebie nawet, jeśli jest najjaśniejszą motywacją psychoterapeuty, w żadnym razie nie powinna być jego motywacją jedyną. Oczywiście Szymon Wróbel równie wiele miejsca jak tej trosce poświęca sprawiedliwości i - aby tej sprawiedliwości nie uchybić - trzeba o tym pamiętać. Taka sprawiedliwość chroniłaby terapię przed staniem się jedynie medium troski o siebie terapeuty. Czy sprawiedliwość jednak jest tu najlepszą (jedyną) przeciwwagą? Osobiście sądzę, że lepszym niż tak abstrakcyjne i ogólne pojęcie (jeśli ktoś nie wierzy, to odsyłam do Rawlsa lub będącego dlań inspiracją Kanta) może być kategoria spotkania z Innym, o której - inaczej, ale jednym głosem - piszą Małgorzata Opoczyńska i Janusz Morasiewicz.

Kiedy pamiętamy, że terapia to nie tylko spotkanie z Innym, ale także spotkanie dla Innego (owa niesymetryczność zależności i odpowiedzialności), to akcenty zdają się wracać na swoje miejsce. Oczywiście rozważania typu tych uprawianych przez Levinasa lub Bubera nie dla każdego mogą być najlepszą drogą kształtowania własnej terapeutycznej cnoty. Wymagają one, jak się zdaje, nie tylko pewnego charakterystycznego sposobu myślenia, ale także specyficznej wrażliwości, którą nie wszyscy posiadają. W związku z tym nie uważam, aby nadawały się one do - bezpośredniej i technicznej - aplikacji w ramach kodeksów etycznych psychoterapii. Sama waga spotkania jednak i to, że żywiołem terapii - z pewnością rozumianej szerzej niż w tekście wprowadzającym - jest otwarcie na Innego, pozostaje. Gdy ktoś nie umie odnaleźć tego u Levinasa, to znajdzie to u Kępińskiego.

VI.

Na zakończenie chciałbym raz jeszcze podkreślić, iż zdaję sobie sprawę, że analizując troskę o siebie oddzieloną od sprawiedliwości rozminąłem się z pełnym sensem tekstu Szymona Wróbla. Nie o odniesienie do jego całości mi jednak chodziło. Chciałem tylko podzielić się refleksją nad pewnymi kwestiami, które artykuł ten mi nasunął. Ostatecznie myślałem o sobie i nad sobą i za szansę na taki namysł dziękuję.

Konrad Banicki

Bibliografia:

Nussbaum [1996] - M.C. Nussbaum, The Therapy of Desire. Theory and Practice in Hellenistic Ethics, Princeton University Press: Princeton 1996.

powrót
 
webmaster © jotka