POLSKI    ENGLISH   

Internetowy Serwis Filozoficzny

przy Instytucie Filozofii    Uniwersytetu JagielloÅ„skiego

|  Forum |  Literatura |  Linki |  AktualnoÅ›ci
 


 

Psychoterapia: metoda lecznicza, zbiór wierzeń, czy sposób sprawowania władzy?

Bartłomiej Dobroczyński

Tekst profesora Aleksandrowicza jest o tyle problematyczny (jako punkt wyjścia do polemiki), że prezentuje on w zasadzie koherentny zbiór powiązanych ze sobą poglądów, z którymi można się zgadzać bądź nie, ale trudno z nimi dyskutować inaczej, niż poprzez zaprezentowanie równie całościowej i przemyślanej kontrpropozycji - na co z oczywistych względów w tym momencie mnie nie stać (byłoby mi poza tym nieco niezręcznie wypowiadać się na te tematy choćby z racji braku odpowiedniej, rozległej praktyki). Można by oczywiście skupić się na niektórych zagadnieniach szczegółowych zawartych w tekście, analizować wybrane niuanse czy subtelności, ale miałoby to charakter poniekąd przyczynkarski, drugorzędny - a tego, dla dobra dyskusji, chciałbym uniknąć.

W zwiÄ…zku z tym postanowiÅ‚em w swojej wypowiedzi ograniczyć siÄ™ do jednego zagadnienia, które wprawdzie nie stanowi centralnego motywu tekstu Aleksandrowicza, ale przewija siÄ™ przezeÅ„ jako pewien „problem domyÅ›lny”, zaÅ› moim zdaniem jest to jeden z najważniejszych, wrÄ™cz fundamentalnych problemów granicznych („wÄ…skich gardeÅ‚”) psychoterapii jako takiej. Jest to poza tym problem, który można efektywnie dyskutować nie posiadajÄ…c rozlegÅ‚ych doÅ›wiadczeÅ„ zawodowych zwiÄ…zanych z psychoterapiÄ…, gdyż ma on po równi charakter epistemologiczny, ontologiczny, jak i w koÅ„cu aksjologiczny - co z racji przesuniÄ™cia akcentu z praktyki na filozofiÄ™ - dopuszcza wyższy poziom abstrakcji.

Zatem do rzeczy. Punkt wyjÅ›cia wywodu profesora Aleksandrowicza stanowi Å›cisÅ‚e oddzielenie psychoterapii - której celem jest leczenie - od innych form pomocy psychologicznej. JeÅ›li zatem tak pojÄ™ta psychoterapia jest - jak twierdzi Aleksandrowicz - przede wszystkim (jeÅ›li nie wyÅ‚Ä…cznie) metodÄ… leczniczÄ…1, to przecież trzeba zauważyć, iż posiada ona pewien newralgiczny punkt czy też moment, który zasadniczo odróżnia jÄ… od bardziej tradycyjnych, „klasycznych” metod leczniczych stosowanych w odniesieniu do chorych cierpiÄ…cych na choroby zasadniczo somatyczne. Chodzi o to, że oddziaÅ‚ywania psychoterapeutyczne oparte sÄ… na bardzo chwiejnych podstawach - zaraz wyjaÅ›niÄ™ co mam na myÅ›li - co zasadniczo odróżnia je od w miarÄ™ obiektywnych metod innych gaÅ‚Ä™zi medycyny. Z tego wÅ‚aÅ›nie powodu metody i praktyki psychoterapeutyczne stajÄ… siÄ™ źródÅ‚em licznych (i dojmujÄ…cych) problemów etycznych i/lub deontologicznych.

Jakkolwiek także i choroby somatyczne - co wykazano w licznych badaniach - takie jak choćby choroba nowotworowa czy choroby ukÅ‚adu krążenia (by wziąć pierwsze z brzegu przykÅ‚ady) posiadajÄ… swe komponenty psychologiczne i kulturowe, to jednak nie stanowiÄ… one w takiej mierze o naturze tych chorób, jak to siÄ™ dzieje w przypadku zaburzeÅ„ i chorób psychicznych. Inaczej mówiÄ…c tzw. choroby psychiczne, mimo, że nierzadko dość dobrze znane jest ich podÅ‚oże somatyczne (zwykle mózgowe, choć nie zawsze), sÄ… jednak równoczeÅ›nie tak mocno „zanurzone” w kontekÅ›cie kulturowym i psychologiczno-egzystencjalnym, że ten wÅ‚aÅ›nie aspekt czy wymiar w decydujÄ…cy sposób wpÅ‚ywa nie tylko na ich spoÅ‚eczne spostrzeganie, ale także na profesjonalne diagnozowanie i leczenie.

Psychoterapia jest, jak siÄ™ wydaje, w znacznie mniejszym stopniu, niż inne oddziaÅ‚ywania medyczne, oparta na obiektywnej diagnozie, a nieporównanie bardziej na kulturowych kliszach i osobistych przekonaniach bÄ™dÄ…cych zarówno indywidualnym dobrem psychoterapeuty, jak i cechowym (żeby nie powiedzieć sekciarskim) elementem jego wyksztaÅ‚cenia zawodowego. ZresztÄ… Aleksandrowicz sam bardzo wyraźnie opowiada siÄ™ na rzecz takiego rozumienia, piszÄ…c, że psychoterapia: „narusza autonomiÄ™ pacjenta w najbardziej intymnych obszarach. Uprawnieniem do takiej ingerencji jest kierowanie siÄ™ jego dobrem, a wiÄ™c naczelnÄ… zasadÄ… deontologii, wsparte owÄ… „ogólnÄ…” zgodÄ… pacjenta na poddanie siÄ™ oddziaÅ‚ywaniom, od których oczekuje poprawy stanu zdrowia. Co stanowi owo dobro, zależy jednak od decyzji psychoterapeuty” (podkreÅ›lenie moje - B. D.).

Innymi sÅ‚owy, to w jaki sposób konkretne psychiczne cierpienie zostanie zdiagnozowane oraz to jakie Å›rodki zaradcze zostanÄ… podjÄ™te - zależy nie tylko od mierzalnych i obiektywnych czynników, ale - kto wie, czy nie bardziej - od tego, do jakiej szkoÅ‚y psychoterapeutycznej należy diagnozujÄ…cy lekarz czy psycholog. Wiele wskazuje na to, że w obrÄ™bie współczesnej psychoterapii (pojÄ™tej szeroko jako zarówno metoda diagnostyczno-prognostyczna, jak i korekcyjno-lecznicza) nie istnieje w miarÄ™ jednolity „Å›wiatopoglÄ…d” psychoterapeutyczny - tak samo jak nie istnieje jedna obowiÄ…zujÄ…ca doktryna lecznicza. JeÅ›li zgodzimy siÄ™ z faktem - a trudno siÄ™ z nim nie zgodzić - że aktualnie zarówno w Polsce, jak i w wiÄ™kszoÅ›ci krajów Zachodu, na tzw. rynku leczniczym współistnieje co najmniej kilka konkurencyjnych szkół psychoterapii (nawet laicy wiedzÄ…, że istnieje terapia behawioralno-poznawcza, psychodynamiczna, psychoanalityczna, egzystencjalna, humanistyczna, etc.) - to oznacza ni mniej, ni wiÄ™cej, że zarówno diagnoza, jak i oddziaÅ‚ywania psychoterapeutyczne na niej oparte - majÄ… w ogromnej mierze charakter „konwencjonalny” (żeby nie powiedzieć arbitralny) i „wywrotny” - co wynika z ich uwikÅ‚ania w pewne nieoczywiste zaÅ‚ożenia o teoretycznym, Å›wiatopoglÄ…dowym i ideologicznym charakterze. Zatem to, co przez poszczególnych psychoterapeutów bywa okreÅ›lane jako dobrze poznane i ugruntowane prawdy, może okazać siÄ™ niczym wiÄ™cej, jak tylko utrwalonymi - ale w żadnym razie nie „udowodnionymi” - mniemaniami, supozycjami czy ideologiami okreÅ›lonych szkół i kierunków terapeutycznych. Z takiej prawidÅ‚owoÅ›ci dobrze zdawali sobie sprawÄ™ różni krytycy psychoterapii, np. Karl Jaspers - sam bÄ™dÄ…cy przecież nie tylko filozofem, ale i praktykujÄ…cym psychiatrÄ… - który w swoim fundamentalnym tekÅ›cie na ten temat pisaÅ‚, że psychoterapeuta: „musi opierać siÄ™ niemal nieuniknionej, jak poucza doÅ›wiadczenie, skÅ‚onnoÅ›ci do czynienia z psychoterapii Å›wiatopoglÄ…dowej doktryny, a z krÄ™gu skÅ‚adajÄ…cego siÄ™ z psychoterapeuty, jego uczniów i pacjentów - podobnej sektom wspólnoty” i dalej: „PoczÄ…tkom tworzenia sekt, grupowaniu siÄ™ wokół ubóstwianych mistrzów, dążeniom do czynienia z psychoterapii wiary można przeciwstawić tylko wzorzec, który siÄ™ domaga: uÅ›wiadomienia faktu zsekularyzowania wiary jako powszechnego symptomu epoki; uznania wielkich tradycji religijnych, o ile sÄ… one jeszcze żywe; kultywowanie u samego siebie podstawowego nastawienia filozoficznego jako ogólnego medium wiedzy, obserwacji, praktyki2.

I nie chodzi w tym miejscu o to, że kapÅ‚an czy religia mogÅ‚yby stanowić lepszÄ… alternatywÄ™ dla psychoterapii - bo to, jak siÄ™ wydaje, nie jest prawdÄ…. Chodzi raczej o to, że - wyrażajÄ…c siÄ™ nieco górnolotnie i metaforycznie - psychoterapeuta współczesny jawi siÄ™ jako sui generis „szaman”, czy też „kapÅ‚an” pozbawiony boga i wszelkiego odniesienia do sfery sacrum, co w przeÅ‚ożeniu na bardziej przyziemny konkret oznacza, iż nie bardzo wiadomo, jaki jest cel procesu terapeutycznego, który inicjuje. KapÅ‚an sÅ‚uży temu lub innemu „bogu” - i w zwiÄ…zku z tym prowadzi swoich współwyznawców w okreÅ›lonym kierunku. Psychoterapeuta, który w pewnym sensie „nie sÅ‚uży żadnemu bogu” - chyba, że jest nim jego wÅ‚asna szkoÅ‚a terapeutyczna, z jej wÅ‚asnÄ… definicjÄ… zdrowia i choroby - może zatem Å‚atwo znaleźć siÄ™ w sytuacji potencjalnego konfliktu z pacjentem, który nie podziela jego „psychoterapeutycznej doktryny”. Ten konflikt odnosić siÄ™ może przede wszystkim do różnicy opinii (wraz z wszystkimi tego konsekwencjami) w odniesieniu do tego jak obie zainteresowane strony rozumiejÄ… m. in.: powody i skutki zaistniaÅ‚ej choroby; to na czym polega owo „wyleczenie” i „zdrowie”, do których ma doprowadzić pacjenta podjÄ™ty wÅ‚aÅ›nie proces terapeutyczny; wartoÅ›ci, które zostanÄ… zaangażowane w proces leczenia - a nastÄ™pnie wniesione przez pacjenta w dalsze samodzielne życie, etc. etc. Aleksandrowicz Å›wietnie zdaje sobie z tego sprawÄ™, gdy pisze: psychoterapia (zwÅ‚aszcza zaburzeÅ„ nerwicowych) stwarza sytuacjÄ™ sprzecznoÅ›ci miÄ™dzy zasadÄ… uznania uÅ›wiadamianych i jawnie wyrażanych potrzeb pacjenta, szacunku dla jego oczekiwaÅ„ i zaspokajaniem ich, a obowiÄ…zkiem skutecznego leczenia. Oznacza to jednak, że nieuchronnie pojawia siÄ™ konflikt miÄ™dzy neutralnoÅ›ciÄ… „Å›wiatopoglÄ…dowÄ…” (czy to w Diltheyowskim, czy jakimkolwiek innym sensie) lekarza psychoterapeuty, a tym, że, być może, wyleczenie nie bÄ™dzie możliwe, jeÅ›li pacjent nie przyjmie za wÅ‚asne części Å›wiatopoglÄ…du, norm, wartoÅ›ci, z którymi pierwotnie siÄ™ nie zgadzaÅ‚, a które stanowiÄ… (wedÅ‚ug tej szkoÅ‚y terapeutycznej) warunek skutecznego leczenia.

Możliwość takiego konfliktu jest wyraźnie zaznaczona w tekÅ›cie Aleksandrowicza i można jÄ… dostrzec w formuÅ‚owanych przez niego wskazówkach i konstatacjach. Pisze on bowiem z jednej strony, iż z istoty psychoterapii wynika konieczność powstrzymywania siÄ™ od indoktrynacji, od narzucania pacjentowi wÅ‚asnego systemu wartoÅ›ci - zarówno tego, który jest akceptowanym przez psychoterapeutÄ™ zespoÅ‚em norm etycznych jak i tego, który jest zawarty w teoriach bÄ™dÄ…cych podstawÄ… jego dziaÅ‚ania (twierdzeÅ„ w rodzaju: „należy być sobÄ…”, „id jest ważniejsze od ego”, „należy otwarcie wyrażać emocje” itp.). Ale równoczeÅ›nie stwierdza wyraźnie, że taka: ”neutralność nie oznacza jednak prawa do akceptowania przez psychoterapeutÄ™ systemów norm i wartoÅ›ci pacjenta, które majÄ… znaczÄ…cy udziaÅ‚ w powstawaniu zaburzeÅ„, bÄ™dÄ…cych przedmiotem leczenia. Bierność wobec takich patomechanizmów choroby, np. dysfunkcjonalnych schematów poznawczych, oznaczaÅ‚aby rezygnacjÄ™ z możliwoÅ›ci skutecznego dziaÅ‚ania, a wiÄ™c pozostawaÅ‚aby w sprzecznoÅ›ci z podstawowÄ… zasadÄ… deontologii medycznych: salus aegroti suprema lex. W terapii np. bluźnierczych myÅ›li bÄ™dÄ…cych efektem konfliktu miÄ™dzy popÄ™dowoÅ›ciÄ…, a fundamentalistycznym systemem wartoÅ›ci chorego, nie można uznać kierowania siÄ™ tym systemem wartoÅ›ci za nienaruszalne prawo pacjenta”.

Może siÄ™ mylÄ™ (i chÄ™tnie zostanÄ™ wyprowadzony z bÅ‚Ä™du), ale moim zdaniem, mamy tu do czynienia z czymÅ› na ksztaÅ‚t contraditio in adjecto - a wiÄ™c trudnÄ… do rozwiÄ…zania sprzecznoÅ›ciÄ…. Albo bowiem, oznacza to, że pacjenta należy utrzymywać w ignorancji - i wyleczyć niejako „bez jego udziaÅ‚u” (a co bÄ™dzie już potem, po tym wyleczeniu - to siÄ™ dopiero zobaczy), albo też oznacza, iż w taki czy inny sposób, pacjent musi zostać poinformowany, że to w co wierzy jest niewÅ‚aÅ›ciwie (nieprawdziwe, patogenne, szkodliwe, etc.) - a zatem jeÅ›li chce odzyskać zdrowie - to musi ten zbiór faÅ‚szywych wierzeÅ„ nieodwoÅ‚alnie porzucić3. Zróbmy eksperyment myÅ›lowy. Przyjmijmy na chwilÄ™, że terapeuta jest psychoanalitykiem i wierzy w twierdzenie - oraz stosuje je w praktyce - że „id jest ważniejsze od ego” (jest w tym momencie caÅ‚kowicie obojÄ™tne co to faktycznie znaczy). Przyjmijmy też, że gdyby zdroworozsÄ…dkowy Å›wiatopoglÄ…d pacjenta wyrazić w tym samym jÄ™zyku, to wierzyÅ‚by on, że „ego jest ważniejsze od id”. Czy zachodzi tu w takim razie sytuacja taka, że tylko terapeuta powinien wziąć odpowiedzialność za ostateczny efekt leczenia? Å»e pacjent - w jakimkolwiek by byÅ‚ stanie - nie musi wiedzieć, co siÄ™ z nim wÅ‚aÅ›nie w danym momencie dzieje? Czy nie przypomina to nieco sytuacji nawracania na prawdziwÄ… religiÄ™ przez misjonarzy, którzy nawet gotowi sÄ… wyrazić przekazywane przez siebie dogmaty wiary w jÄ™zyku „dzikiego” (sÅ‚ynna formuÅ‚Ä… „oto foka boża” na użytek Inuitów/Eskimosów), gdyż „dobrze wiedzÄ…”, że czyniÄ… to dla jego dobra, a dziki kiedy siÄ™ już nawróci - natychmiast zrozumie, że dotychczas dziaÅ‚aÅ‚ w oparach ignorancji i czciÅ‚ faÅ‚szywych bogów (może dopiero w zaÅ›wiatach to sobie uÅ›wiadomi)?

Na tym jednak nie koniec kÅ‚opotów. W innym miejscu Aleksandrowicz pisze także: ”Co najważniejsze, powinien powstrzymać siÄ™ [psychoterapeuta - B. D.] od postÄ™powania narzucanego przez aktualne kodeksy etyczne i prawne, wymaganego przez paÅ„stwo, a nawet przez samego pacjenta wówczas, gdy wiedza medyczna każe je uznać za niekorzystne dla chorego” oraz: „Co wiÄ™cej, dziaÅ‚anie zgodne z zasadami deontologii, może zostać ocenione z punktu widzenia etyki normatywnej jako postÄ™powanie nieetyczne”. Zdania te - jakkolwiek wydaje siÄ™, że mogÅ‚yby być uzasadnione merytorycznie, w ramach danej doktryny terapeutycznej - sprawiajÄ… pewien kÅ‚opot na bardziej uniwersalnym poziomie etycznym. Czy nie ukrywa siÄ™ za nimi bowiem wiara we wszechwiedzÄ™ psychoterapeuty oraz przekonanie, iż profesjonalna wiedza medyczna stanowi jedynÄ… autentycznÄ… przeciwwagÄ™ zarówno dla potocznych poglÄ…dów (w tym wierzeÅ„ religijnych), jak i prawnych regulacji - a zatem nieomal zawsze powinna być wybierana w konflikcie z nimi? Co w takim razie począć z podnoszonym wczeÅ›niej przeÅ›wiadczaniem, że wiedza psychoterapeutyczna nie jest w takiej mierze obiektywna i nie cechuje siÄ™ takÄ… imperatywnÄ… pewnoÅ›ciÄ…, jak ma to miejsce w przypadku matematyki, czy logiki (a choćby nawet w odniesieniu do terapii nowotworów, albo zapalenia pÅ‚uc)? Aleksandrowicz konkluduje: „Być może jedynÄ… deontologicznie poprawnÄ… postawÄ… psychoterapeuty jest samodzielność myÅ›lenia i krytyczne poddawanie w wÄ…tpliwość wszelkich „oczywistoÅ›ci” czy schematów poznawczych, proponowanych przez rozmaite teorie i „szkoÅ‚y”?”.

Czy nie jest to jednak jakieÅ› przesadne i nieuprawnione „ubóstwienie” pozycji psychoterapeuty?4 A nawet przejaw nie do koÅ„ca uzasadnionego indywidualizmu lub woluntaryzmu terapeutycznego? Skoro - jak sÅ‚usznie zauważa Aleksandrowicz - „funkcjÄ… norm etycznych i wszelkich systemów wartoÅ›ci jest narzucanie jednostce norm i sposobów osiÄ…gania swoich celów, uznanych przez kogoÅ› innego za moralnie wÅ‚aÅ›ciwe. SÄ… one wiÄ™c elementem polityki spoÅ‚ecznej, a zarazem narzÄ™dziem sprawowania wÅ‚adzy” - to czy w takim ujÄ™ciu nie okazuje siÄ™ przypadkiem (co byÅ‚oby diagnozÄ… bardzo w duchu np. Michela Foucault), że dominujÄ…ce w danym miejscu i czasie systemy terapeutyczne sÄ… w swej istocie narzÄ™dziem sprawowania wÅ‚adzy? PozostawaÅ‚oby tylko odpowiedzieć wyraźnie na pytanie, jakiej i czyjej wÅ‚adzy?

Bartłomiej Dobroczyński

Przypisy:

1 Aleksandrowicz bowiem pisze: okreÅ›lenie „psychoterapia” odnosi siÄ™ jedynie do tych oddziaÅ‚ywaÅ„ psychospoÅ‚ecznych, których celem jest usuniÄ™cie zaburzeÅ„ zdrowia, a wiÄ™c psychoterapii bÄ™dÄ…cej jednÄ… z form leczenia. Odpowiedzi na pytania o funkcjÄ™ norm i systemów wartoÅ›ci w teorii i praktyce tak rozumianej psychoterapii różniÄ… siÄ™ - jak to siÄ™ dalej okaże - od rozmaitych form pomagania, również potocznie nazywanych „psychoterapiÄ…”. Zasady udzielania takiej pomocy, sprowadzajÄ…cej siÄ™ do edukacji czy „stymulacji rozwoju”, do poradnictwa w trudnych sytuacjach życiowych i kryzysach itp. (nawet w przypadku pomagania chorym ludziom np. w stanach terminalnych itp.), sÄ… odmienne od zasad leczenia. Powrót do tekstu.

2. Jaspers, K. (1990). Istota i krytyka psychoterapii, [w:] K. Jaspers, Filozofia egzystencji. Warszawa: PIW, s. 432-433. Powrót do tekstu.

3. Co jest być może wykonalne i możliwe do przeprowadzenia w sytuacji nerwicy, jednak chyba wysoce problematyczne w odniesieniu do cięższych zaburzeń psychicznych. Powrót do tekstu.

4. LitoÅ›ciwie pominÄ™ tutaj przykÅ‚ady kilku sÅ‚ynnych na przestrzeni ostatnich lat, a bulwersujÄ…cych opiniÄ™ publicznÄ… przykÅ‚adów funkcjonowania znanych psychoterapeutów - które jednak same w sobie pokazujÄ…, iż np. podawane przez jednego z nich rzekomo merytoryczne (medyczne?) uzasadnienia podjÄ™cia jakichÅ› dziaÅ‚aÅ„ - np. ze wzglÄ™du na „dobro dzieci” - nie muszÄ… wcale znaleźć uznania w oczach przedstawicieli wymiaru sprawiedliwoÅ›ci. Komu ma w takim przypadku wierzyć zdezorientowana matka dziecka? Psychoterapeucie, sÄ…dowi, wÅ‚asnej intuicji i poczuciu „stosownoÅ›ci” bÄ…dź „niestosownoÅ›ci” co do zasadnoÅ›ci okreÅ›lonych praktyk? Powrót do tekstu.

powrót
 
webmaster © jotka