POLSKI    ENGLISH   

Internetowy Serwis Filozoficzny

przy Instytucie Filozofii    Uniwersytetu Jagiellońskiego

|  Forum |  Literatura |  Linki |  Aktualności
 


 

Kondycja filozofii polskiej: dawniej i teraz - uwagi trzecie

Jacek J. Jadacki

1. Solidaryzuję się z następującymi opiniami:

(a) Prof. Chmielewskiego:

(1) W sprawie stosunku tzw. wielkich centrów naukowych do naszego dorobku:

„Lekceważącego i protekcjonalnego stosunku do myśli innych nacji” doświadczyłem wielokrotnie bezpośrednio i pośrednio na sobie, choć są na szczęście koledzy spoza Polski, którzy opierają swoje stosunki z nami nie na podstawie wygodnych stereotypów („Po co czytać jeszcze i tych?”), lecz na podstawie wiedzy, co się w filozofii polskiej dzieje i działo. Chyba istotnie „aby uczynić filozofię polską bytem godnym uwagi, a nawet wielkim, trzeba zaprzestać zapobiegliwego zaglądania w oczy zagranicznych filozofów w poszukiwaniu w nich uznania.”

(2) W sprawie «braku wiary» i bycia au courant

Po prostu zacytuję, bo celniej tego nie potrafię sformułować (złagodziłbym tylko generalizator): „Wszelki sens i nonsens uważa się u nas za wielką mądrość, pod warunkiem, że został napisany po angielsku, francusku czy niemiecku, rzadziej po hiszpańsku”. Dodam: a był czas, że po... rosyjsku. I dalej: „Obecnie publikuje się więc głównie – choć naturalnie nie wyłącznie – egzegezy i raporty z dzieł pisarzy z innych krajów, jak gdyby jedyną funkcją myśliciela była taka wtórna działalność. Praca ta jest użyteczna i niezbędna, trudno jednak uznać ją za oryginalny wkład do filozoficznej konwersacji ludzkości.” Oczywiście!

(b) Prof. Groblera:

(1) W sprawie ocen

Tu chciałbym zwrócić uwagę na oceny prac magisterskich i doktorskich, o czym mam pewne pojęcie ze względu na to, że biorę udział w pracach Uniwersyteckiej Komisji Akredytacyjnej. Faktyczna skala ocen za te prace oscyluje wokół oceny bardzo dobrej - mimo że różnice w jakości tych prac upoważniają do wykorzystania skali od 0 do 6. Może należałoby jakoś usankcjonować ten stan rzeczy wprowadzając np. trzystopniową skalę ocen: niezadowalająco - zadowalająco - wybitnie (z wyróżnieniem)?

(2) W sprawie polszczyzny studentów (i nie tylko)

Sytuację uważam za tragiczną i nie widzę dostatecznie ogólnych środków zaradczych, żeby mogły one objąć dopiero słuchaczy wyższych uczelni. Wydaje mi się, że dobrze pisać po polsku powinno nauczyć liceum. (Przy okazji uwypuklę różnicę zdań w tej sprawie między mną a Prof. Woleńskim. Prof. Woleński zdaje się uważa, że «odchudzanie» obciążenia uczniów - dające pole propedeutyce filozofii - powinno polegać na usunięciu któregoś z przedmiotów: np. - w zależności od antypreferencji - religii lub wychowania muzycznego. Mnie zaś chodziło o to - mówiąc w skrócie - żeby uczniowie na zajęciach z polskiego uczyli się właśnie władać poprawnie polszczyzną, a nie «studiowali» najnowsze pseudo-teorie estetyczne.)

2. Nie mam jasności, czy w pewnych sprawach różnię się z Prof. Chmielewskim, czy nie. Chcąc uniknąć niepotrzebnego prostowania, sformułuję własne opinie na niektóre tematy przez Niego poruszone. (Pomijam dokonany przez Prof. Chmielewskiego opis rozterek „filozofów polskich” po upadku komunizmu; mogę tylko o sobie powiedzieć, że ja i inni moi koledzy tych rozterek po prostu nigdy nie przeżywali i nie przeżywają.)

(1) Sprawa osiągnięć w filozofii najnowszej

Znam dość dobrze dorobek Szkoły Lwowsko-Warszawskiej, a także dorobek moich kolegów, którzy starają się pracować w filozofii w jej duchu. Na tej podstawie uważam, że co najmniej ok. 20 filozofów polskich mojego pokolenia (a jeszcze więcej pokolenia młodszego) - to filozofowie próby nie gorszej, a co najmniej połowa z nich - lepszej niż nasi lwowsko-warszawscy protoplaści. Sęk tylko w tym, że istotnie (jak zauważa Prof. Chmielewski) nie tworzą oni wyraźnego nurtu i nie mają dotąd (jako grupa) swego imienia własnego. (To jest oczywiście... złośliwa aluzja do Prof. Woleńskiego, z którym lubimy się przekomarzać.) Zaproponowałem, aby mówić o nowej generacji SL-W, ale mam świadomość, że nazwa jest nieporęczna i sugerująca niepotrzebnie jakąś wtórność. W każdym razie „następcy Tarskiego, Leśniewskiego, Łukasiewicza” i koledzy na miarę „Kotarbińskiego, Tatarkiewicza, Ossowskiej [...] [i] Ingardena. Oto początek odpowiedniej listy (z mego tylko pokolenia): Andrzej Bronk, Włodzimierz Galewicz, Adam Grobler, Jacek Hołówka, Grzegorz Malinowski, Józef Misiek, Roman Murawski, Adam Nowaczyk, Leszek Nowak, Jacek Paśniczek, Jerzy Perzanowski, Wojciech Sady, Andrzej Szostek, Marek Tokarz, Andrzej Wiśniewski, Jan Woleński, Andrzej Wroński... (Podkreślam: to jest tylko początek listy, i niech mi wybaczą koleżanki i koledzy, których tu nie umieściłem, a którzy wiedzą o tym, jak wysoko ich cenię.)

(2) Sprawa wieloetatowości

Śledziłem dyskusje na ten temat oraz radosną twórczość uchwałowo-nakazową różnych ciał kolegialnych i odniosłem wrażenie, że ich źródłem są głównie dość łatwo usuwalne nieporozumienia. Sam uważam, że to, czy ktoś nie pracuje na żadnym etacie, czy też pracuje na jednym etacie lub na etatach stu - to jego prywatna sprawa. Szanownych Czytelników zainteresowanych szczegółami - odsyłam do swego tekstu, który zechciał opublikować tygodnik Najwyższy Czas (nr 13/2004). (Dodam w charakterze ciekawostki historycznej, że tzw. poważne dzienniki nie były moim tekstem zainteresowane. Kiedyś to nazywało się „cenzura”. A teraz?)

(3) Sprawa «zjednoczenia» polskich filozofów

Prof. Chmielewski chyba jest podobnego zdania na ten temat, skoro pisze: „Jakaś forma zespołowego działania jest nam potrzebna. Ale nie wydaje się możliwa.” Chyba jednak - sądząc z Jego projektu polskiego pisma anglojęzycznego - uważa, że w takim piśmie powinny się znaleźć teksty z różnych «opcji» (Prof. Grobler zechce zauważyć, że daję to słowo w cudzysłowie ironicznym...). A ja - wprost przeciwnie. I dlatego właśnie podobała mi się idea prof. Galewicza anglojęzycznej wersji DIAMTEROS - i bardzo ją popieram: bo zrozumiałem, że w niej pewnych «opcji» nie będzie. Popieram je na razie słowem, a nie czynem. Ale - Panowie! Cierpliwości! Ja teraz piszę teksty, które będą gotowe (jeśli dożyję) za jakieś 2-3 lata!

powrót
 
webmaster © jotka