POLSKI    ENGLISH   

Internetowy Serwis Filozoficzny

przy Instytucie Filozofii    Uniwersytetu JagielloÅ„skiego

|  Forum |  Literatura |  Linki |  AktualnoÅ›ci
 


 

Prawda dla chorych czy prawda dialogu?
Uwagi do wprowadzenia profesora Galewicza.

Bogdan de Barbaro

Na poczÄ…tku jest relacja.

[Martin Buber: O Ja i Ty Przekład Jan Doktór]

Świat To jest spójny w przestrzeni i czasie. Świat Ty nie jest spójny ani w przestrzeni, ani w czasie.

[Martin Buber: O Ja i Ty Przekład Jan Doktór]

Uwagi wstępne

Moje uwagi bÄ™dÄ… miaÅ‚y charakter zastrzeżeÅ„ do wprowadzenia prof. Galewicza. Chociaż bÄ™dÄ™ siÄ™ koncentrowaÅ‚ na wÄ…tpliwoÅ›ciach, pragnÄ™ zaznaczyć, że owo wprowadzenie dużo mi daÅ‚o: porzÄ…dkujÄ…c problem, formuÅ‚ujÄ…c „za i przeciw” i przedstawiajÄ…c obustronne argumenty. Lecz zarazem owo uporzÄ…dkowanie budzi moje główne wÄ…tpliwoÅ›ci. Przede wszystkim nie mam pewnoÅ›ci, czy sposób ujÄ™cia problemu przyjÄ™ty przez profesora Galewicza jest adekwatny do analizowanego problemu. Można przyjąć różne perspektywy, lecz twierdzÄ™, że w tym przypadku najbardziej użyteczne jest nie tyle logiczne uporzÄ…dkowanie, lecz optyka filozofii dialogu. Nie bÄ™dÄ…c filozofem z wyksztaÅ‚cenia nie potrafiÄ™ tego rzetelnie wykazać, lecz z perspektywy praktycznej (lekarza, psychiatry) narzuca mi siÄ™ nieodparte przekonanie, że analizujÄ…c pytanie o prawdomówność lekarza wobec pacjenta, należy przede wszystkim badać relacjÄ™ miÄ™dzy nimi oraz charakter dialogu, jaki siÄ™ miÄ™dzy nimi toczy.

Relacja lekarz – pacjent

Teza Martina Bubera zawarta w motcie mojego wywodu („Na poczÄ…tku jest relacja”) dotyka w analizowanym zagadnieniu istoty rzeczy: problem „prawda v. faÅ‚sz” nie istnieje w oderwaniu i w sposób, w jaki mógÅ‚by istnieć np. w dziedzinie prawa czy w logice matematycznej. Tu bowiem rzecz dotyczy fragmentu rozmowy: jedna osoba coÅ› mówi do drugiej i w dodatku każda z tych osób ma Å›ciÅ›le okreÅ›lone atrybuty (jedna osoba cierpi i niepokoi siÄ™ o swojÄ… przyszÅ‚ość, a druga osoba ma za zadanie ulżyć w cierpieniu i przewiduje – bardziej lub mniej dokÅ‚adnie – przyszÅ‚ość tej pierwszej osoby). Z tego wynikajÄ… poważne konsekwencje:

Powiedzenie prawdy lub nieprawdy w tym przypadku nie może być rozpatrywane jako akt jednorazowy i jednokierunkowy. To jest w swojej istocie fragment dialogu, proces interakcyjny, którego pacjent jest aktywnym uczestnikiem. W tej rozmowie bynajmniej nie tekst lekarza jest pierwotny. Pierwotna jest wypowiedź pacjenta: (werbalne bÄ…dź niewerbalne) otwarcie lub zamkniÄ™cie siÄ™ na sÅ‚owa lekarza. ZachÄ™ta lub zakaz. To wÅ‚aÅ›nie z pytania zadanego wprost, albo z wyrazu twarzy, albo z samego spojrzenia lekarz może domniemywać, na ile pacjent przystÄ™puje do rozmowy o swoim zdrowiu. W jakim stopniu pacjent chce znać swÄ… „biologicznÄ… przyszÅ‚ość”? W jakim stopniu nie chce jej znać, nie jest na tÄ… wiedzÄ™ emocjonalnie i egzystencjalnie otwarty? RozstrzygniÄ™cie w tej sprawie to dla lekarza zadanie nieproste, skoro pacjent w krytycznym dla siebie momencie (krytycznym, bo sytuacja dotyczy problemu krytycznego dla życia, a nie banalnego i codziennego) z natury rzeczy może być peÅ‚en ambiwalencji. Tym wiÄ™ksze wyzwanie stoi tu przed sztukÄ… lekarskiej rozmowy: niezbÄ™dna jest umiejÄ™tność lekarza odczytania tekstu zawartego w sÅ‚owach i gestach pacjenta.

Czy lekarz jest zainteresowany i zaciekawiony przekazem pacjenta? Innymi sÅ‚owy: w jakim stopniu lekarz, zanim zakomunikuje swojÄ… wiedzÄ™, poczuwa siÄ™ do sprawdzenia, czy pacjent chce znać dramatycznÄ… prawdÄ™ o nadchodzÄ…cej Å›mierci? Zależy to od wielu czynników, wÅ›ród których szczególnie ważnymi sÄ… podstawowa wiedza z zakresu psychologii lekarskiej 1, a może jeszcze bardziej: dojrzaÅ‚ość emocjonalna lekarza, jego osobiste „przepracowanie” problematyki Å›mierci i przemijania oraz stopieÅ„ wypalenia zawodowego.

Z tym wiąże się następne pytanie, na ile lekarz jest w stanie ten przekaz pacjenta zrozumieć i właściwie odczytać. Jak wielkie by nie było ryzyko pomyłki w odczycie komunikatu pacjenta, ta pomyłka może być zmniejszana właśnie poprzez dialog. Bowiem dopiero umiejętna rozmowa, taka która uwzględnia informacje zwrotne (znowu: werbalne i pozawerbalne) daje szanse uwzględniania Drugiego.

Przyglądając się współczesnej medycynie nie trudno zauważyć w niej tendencji, które postawę dialogu mogą utrudniać i takie, które tej postawie sprzyjają. Z jednej strony mamy do czynienia z nieprawdopodobnymi postępami biomedycyny, z algorytmami postępowania, ze standardami WHO i innymi zjawiskami, które mogą oddalać osobę lekarza od osoby pacjenta, z drugiej strony coraz więcej się mówi o shared decission medicine, w której pacjent występuje jako partner lekarza i współdecyduje o procederach diagnostycznych i terapeutycznych. W medycynie, w której diagnoza nie jest słowem-zaklęciem dla wtajemniczonych (najlepsze są zaklęcia po łacinie), lecz słowem-kluczem porozumienia, podstawą. (Ależby medycyna była piękna, gdyby się udało połączyć zalety obu tych trendów i ominąć ich wady.)

W świetle powyższego: prawdomówność bądź kłamliwość lekarza wobec pacjenta nie jest abstrakcyjnym sądem orzekającym, lecz częścią dialogu. To, co się w tym dialogu dzieje powinno zależeć od obu uczestników dialogu, przy czym na lekarzu spoczywa odpowiedzialność umiejętnego rozumienia przekazu pacjenta oraz odpowiedzialność uwzględnienia tego przekazu.

Jeśli tak, to rozstrzygnięcie dylematów lekarza (Mówić? Nie mówić? Ile mówić? Jak mówić?) nie podlega (nie powinno podlegać) jego arbitralnej decyzji, lecz powinno zależeć od procesu dialogicznego.

Wiedza medyczna: wiedza niepewna

PrzechodzÄ…c do kolejnej, ważnej dla mnie, wÄ…tpliwoÅ›ci odwoÅ‚am siÄ™ do drugiego buberowskiego motta, w którym mowa jest o braku spójnoÅ›ci i – rozszerzÄ™ – jednoznacznoÅ›ci w Å›wiecie ludzkim i miÄ™dzyludzkim.

Wbrew przyjÄ™temu przez prof. Galewicza zaÅ‚ożeniu, praktyka nie potwierdza istnienia w medycynie logicznej dychotomii „prawda v. kÅ‚amstwo”. Można raczej mówić – zwÅ‚aszcza w zakresie tzw. prognozy – o poziomach prawdopodobieÅ„stwa. Lekarzom być może byÅ‚oby Å‚atwiej, gdyby dysponowali wiedzÄ… pewnÄ…. Ale czÄ™sto siÄ™ zdarza, że brak jest podstaw do odgrywania przed pacjentem (a także – podÅ›wiadomie – przed samym sobÄ…) roli „wszechwiedzÄ…cego” („WszechwiedzÄ…cego”?). A zatem dysjunktywność prawda v. faÅ‚sz „nie zawsze dziaÅ‚a”. Czasem jest tak, że na pytanie pacjenta: „Co mi jest?” lekarz nie dysponuje ani prawdziwÄ… ani faÅ‚szywÄ… odpowiedziÄ…, nawet wtedy, gdy stan pacjenta jest ciężki. Czy w tej sytuacji ma sens „prawdziwa” odpowiedź: „Nie wiem, co Panu (-i) jest. Wiem, że jest Pan (-i) w ciężkim stanie”? Owa niejednoznaczność w stopniu istotnym rozmywa kategoriÄ™ prawdy i dodatkowo jest przesÅ‚ankÄ… przemawiajÄ…cÄ… za traktowaniem problemu „prawdy dla chorych” z perspektywy dialogu.

Wiąże siÄ™ z tym inna puÅ‚apka, w którÄ… mógÅ‚by wpaść zwolennik „prawdy obiektywnej”. Jest maÅ‚o prawdopodobne, by to samo sÅ‚owo miaÅ‚o to samo znaczenie w umyÅ›le nadawcy, co w umyÅ›le odbiorcy. A jeżeli dotyczy to spraw tak „gorÄ…cych” emocjonalnie i egzystencjalnie, jak to ma miejsce w rozmowie miÄ™dzy lekarzem a osobÄ… ciężko chorÄ…, na „obiektywny” odbiór nie ma szans. Jest czymÅ› zasadniczym, że w samym suchym akcie komunikacji, co innego zostanie powiedziane, co innego usÅ‚yszane. Podam prosty przykÅ‚ad. Lekarz mówi do swojego pacjenta: „To jest nowotwór operacyjny” (i to jest – przyjmijmy – prawda z obiektywnego punktu widzenia). Lecz osoba, której to dotyczy, zanurzona jest w Å›miertelnym (!) strachu i niepokoju, usÅ‚yszy: „Czeka ciÄ™ rychÅ‚a Å›mierć”. Czy w takim razie nadawca powiedziaÅ‚ prawdÄ™? I tak i nie: powiedziaÅ‚ prawdÄ™, bo powiedziaÅ‚ to, co uważaÅ‚ za obiektywnie prawdziwe, ale „powiedziaÅ‚ nieprawdÄ™”, bo w akcie komunikacji doszÅ‚o do „przetrÄ…cenia” informacji przez emocje odbiorcy. Pacjent nie byÅ‚ w stanie zaasymilować tekstu podanego przez lekarza. W konsekwencji do odbiorcy dotarÅ‚a nieprawda. I znów, bez potraktowania dialogu jako metody uzgadniania znaczeÅ„, bez wiedzy, czy wypowiedziane sÅ‚owa zostaÅ‚y przez odbiorcÄ™ zrozumiane zgodnie z intencjÄ… nadawcy, pojÄ™cie „prawdomównoÅ›ci w medycynie” staje siÄ™ abstrakcjÄ….

Natomiast dialog jest czymÅ› gÅ‚Ä™bszym i prawdziwszym niż jednostronny przekaz. I to oznacza, że kategorie „prawda”, „kÅ‚amstwo” w tym kontekÅ›cie nie sÄ… kategoriami „zero-jedynkowymi” i tak jednoznacznymi, jak np. w logice matematycznej. SÄ… częściÄ… dialogu. Jak to rozumieć?

Postaram siÄ™ swój punkt widzenia zilustrować przykÅ‚adem z dziedziny psychiatrii. Jeżeli pacjent ma urojenia, np. jest przekonany, że w jego organizmie zostaÅ‚ zamontowany radioaktywny nadajnik, to lekarz nie bÄ™dzie mu bezskutecznie perswadowaÅ‚, że to nieprawda. Psychiatra bÄ™dzie cierpliwie (liczÄ…c także na to, że farmakoterapia osÅ‚abi urojeniowe przekonania) tworzyÅ‚ relacjÄ™ bezpiecznego dialogu tak. A w momencie, gdy pacjent bÄ™dzie bardziej otwarty na inne, niż swe wÅ‚asne przekonania, psychiatra bÄ™dzie mógÅ‚ przedstawić swój poglÄ…d. To bÄ™dzie proces, rozciÄ…gniÄ™ty w czasie, subtelnie przebiegajÄ…cy miÄ™dzy dwiema osobami. A to, co powie psychiatra bÄ™dzie zależaÅ‚o od „kÄ…ta otwarcia” pacjenta. ZaÅ› „kÄ…t otwarcia” pacjenta bÄ™dzie zależaÅ‚ od tego, jaka bÄ™dzie jakość wypowiedzi lekarza (jakość: umiejÄ™tne tworzenie klimatu bezpieczeÅ„stwa i zaufania, respektowanie partnera rozmowy, jego tożsamoÅ›ci, jego zmieniajÄ…cej siÄ™ gotowoÅ›ci do zmiany przekonaÅ„).

Tak wiÄ™c, to co siÄ™ dzieje w rozmowie lekarz – pacjent jest w swojej istocie dialogiem i prawom dialogu podlega.

MógÅ‚by ktoÅ› powiedzieć, że przykÅ‚ad pacjenta chorego psychicznie jest nieadekwatny, bo dotyczy osoby pozbawionej wÅ‚adzy wydawania adekwatnych sÄ…dów. Åšmiem jednak twierdzić, że (przynajmniej w tym kontekÅ›cie) różnica miÄ™dzy osobÄ… zdrowÄ… psychicznie a pacjentem urojeniowym to jedynie kwestia iloÅ›ciowa. OdwoÅ‚anie siÄ™ do osoby doÅ›wiadczajÄ…cej urojeÅ„ pozwala wyraźniej zobaczyć to, czego każdy czÅ‚owiek „zdrowy na umyÅ›le” doÅ›wiadcza (w wiÄ™kszym lub mniejszym stopniu), mianowicie: ograniczeÅ„ poznawczych wynikajÄ…cych z przyczyn emocjonalnych. I w szponach tych ograniczeÅ„ pozostajemy stale, natomiast nie stale sobie z tego zdajemy sprawÄ™ (jak bardzo by to nie brzmiaÅ‚o pesymistycznie).

Przypis do „Prawda a dobro”

Warto tu zwrócić uwagÄ™, że definicja zdrowia przyjÄ™ta przez ÅšwiatowÄ… OrganizacjÄ™ Zdrowia 2 mówi o wielopÅ‚aszczyznowym „dobrostanie”. Takie szerokie traktowanie zdrowia co prawda może prowadzić do „imperialnych” konsekwencji medycyny współczesnej, okreÅ›lanych też Å‚agodniej jako „medykalizacja kultury” 3, lecz jednoczeÅ›nie tworzy nacisk na osobowy i spoÅ‚eczny wymiar leczenia. W Å›wietle definicji WHO, lekarz ma za zadanie dbać o coÅ› wiÄ™cej niż tylko usuwanie objawów. A zatem lekarza obowiÄ…zuje uwzglÄ™dnianie dobra pacjenta, rozumianego jako osobÄ™ (także: „osobÄ™ wÅ›ród innych osób”), a nie tylko organizm. Jest to zgodne z uwagÄ… prof. Galewicza (str.4), że lekarz jest zobowiÄ…zany uwzglÄ™dniać pozamedyczne aspekty życia pacjenta.

Przypis do „Dobro a autonomia”

Autor przeprowadzajÄ…c swój wywód używa zwrotu: „...każdy dorosÅ‚y i ‘kompetentny’ (tj. zdolny do racjonalnej decyzji) czÅ‚owiek ma prawo...” (str. 6). Otóż, o ile nie ma kÅ‚opotu ze zdefiniowaniem pojÄ™cia dorosÅ‚oÅ›ci (poprzez odniesienie siÄ™ do daty urodzenia), o tyle precyzyjne okreÅ›lenie, kto jest „zdolny do racjonalnej decyzji” jest w moim przekonaniu niemożliwe, chyba żebyÅ›my siÄ™ odwoÅ‚ywali do pojÄ™cia poczytalnoÅ›ci (stojÄ…cego na styku prawa i psychiatrii). Jest jednak to pojÄ™cie na tyle wÄ…skie (z grubsza rzecz biorÄ…c, odnosi siÄ™ do stanów psychotycznych), że nie zawiera w sobie caÅ‚ej niezwykle szerokiej gamy osób (i sytuacji), kiedy o postÄ™powaniu czÅ‚owieka decyduje to, co emocjonalne. Jak wyżej wspomniaÅ‚em, praktyka – niekoniecznie psychiatryczna – wskazuje, że myÅ›l o istnieniu „czÅ‚owieka racjonalnego” („bez-emocjonalnego”) jest „nieracjonalna” (nie znajduje pokrycia w rzeczywistoÅ›ci 4). I chociaż można znaleźć sytuacje, kiedy czÅ‚owiek jest w miarÄ™ spokojny (zewnÄ™trznie!), to w każdym razie trudno sobie wyobrazić kogoÅ›, kto by dysponowaÅ‚ „racjonalnym namysÅ‚em” w okresie chorowania i w sytuacji niepewnoÅ›ci zwiÄ…zanej z tym chorowaniem.

Przyczynek do dyskusji: casus psychiatryczny

Na koniec pragnę przedstawić refleksję o prawdomówności w medycynie z perspektywy dla mnie, jako psychiatry, najbliższej. Jakkolwiek wykracza to poza zagadnienie prawdomówności lekarza w obliczu zbliżającej się śmierci pacjenta, to jednak może stanowić pewną ilustrację głównego problemu.

Otóż, gdy osoba chora na zaburzenie, które wedÅ‚ug kryteriów WHO okreÅ›la siÄ™ „schizofreniÄ…”, pyta o diagnozÄ™, należaÅ‚oby zgodnie ze stanowiskiem „skrajnego pryncypializmu” (a może nawet niekoniecznie do niego siÄ™ odwoÅ‚ujÄ…c) odpowiedzieć jej: „Pana (Pani) diagnoza brzmi: schizofrenia”. W ten sposób do cierpienia wynikajÄ…cego z samej choroby doÅ‚Ä…czono by cierpienie wynikajÄ…ce z konotacji zwiÄ…zanej z tÄ… nazwÄ…. Bowiem spoÅ‚eczna konotacja tej nazwy jest skrajnie (i nieadekwatnie) pesymistyczna, dodatkowo „eks-komunikujÄ…ca” pacjenta, zniechÄ™cajÄ…ca go do leczenia, wprawiajÄ…ca rodzinÄ™ pacjenta w depresjÄ™, poczucie winy i lÄ™k o przyszÅ‚ość. Podana w izolacji speÅ‚niaÅ‚aby funkcjÄ™ negatywnej samospeÅ‚niajÄ…cej siÄ™ przepowiedni. Dopiero rozmowa (rozmowy) o tym, co ta nazwa znaczy dla każdej z osób pozostajÄ…cych w systemie leczÄ…cym oraz przejÅ›cie z medycznych skrótów na poziom osobisty pozwoli lekarzowi wÅ‚Ä…czyć siÄ™ w narracjÄ™ osoby cierpiÄ…cej. Wówczas lekarz ma szanse „zdjąć klÄ…twÄ™” z nazwy poprzez omówienie znaczenia tej nazwy lub/i poprzez zawieszenie tej nazwy.

PrzykÅ‚ad ten wskazuje, moim zdaniem, nie tylko na spoÅ‚eczne i kulturowe uwarunkowanie medycznych poczynaÅ„ (czego niekiedy nie dostrzegajÄ… lekarze traktujÄ…cy medycynÄ™ jako „biologiÄ™ stosowanÄ…”), ale także – kolejny raz w tym wywodzie – na fakt, że diagnoza powinna być częściÄ… dialogu.

Zakończenie

Być może moje uwagi zbytnio odnosiły się do kwestii praktycznych (co gorsza: psychiatrycznych) i za mało sięgały do uogólnień porządkujących problem. Pocieszam się jednak tym, że istotą tej dyskusji ma być właśnie styk teorii z praktyką. Jako lekarz psychiatra starałem się w swoich wywodach odwoływać do tego drugiego aspektu. Jednocześnie jestem świadom, że szereg ważnych i interesujących kwestii zostało pominiętych, a sprawa prawdomówności została ograniczona jedynie do kwestii związanych z prawdomównością w obliczu śmierci 5.

Gdybym miaÅ‚ w jednym zdaniu zawrzeć swoje przekonania na temat postulatu prawdomównoÅ›ci lekarza, powiedziaÅ‚bym, że obowiÄ…zkiem lekarza jest pozostawanie z pacjentem w odpowiedzialnym i umiejÄ™tnym dialogu, a „prawdomówność” ma być tego dialogu funkcjÄ….

Bogdan de Barbaro

PRZYPISY

1. Rozumiem, że nie badamy tu praktyki spoÅ‚ecznej i nie oceniamy, w jakim stopniu polscy lekarze potrafiÄ… dojrzale podejmować tego typu rozmowÄ™ z pacjentem. Jednak program studiów medycznych jest - na szczęście - bardziej wymagajÄ…cy wobec przyszÅ‚ych lekarzy, niż prof. Galewicz, który uznaje, w nieco innym kontekÅ›cie (str.2), że do zrozumienia przeżyć pacjenta potrzebne sÄ… „psychologiczne czy też psychiatryczne kompetencje, których wiÄ™kszość lekarzy [...] raczej nie posiada”. JeÅ›li tak jest (bojÄ™ siÄ™, że zaiste tak w znacznym stopniu jest), to jest to zaniedbanie poważne, na które nie wolno siÄ™ zgadzać. Jednym z tematów zajęć z psychologii lekarskiej na studiach medycznych jest wÅ‚aÅ›nie zagadnienie kontaktu z osobÄ… umierajÄ…cÄ…. Powrót do tekstu

2. „Zdrowie jest stanem peÅ‚nego fizycznego, umysÅ‚owego i spoÅ‚ecznego dobrostanu [well-being], a nie jedynie brakiem dolegliwoÅ›ci [infirmity]”. PreambuÅ‚a Konstytucji WHO z 1946r. Powrót do tekstu

3. Na terenie psychiatrii wyraża się dylematem bad or mad, czyli rozważaniem, czy danego przestępstwa nie traktować jako funkcji zaburzeń umysłowych, co w konsekwencji prowadziłoby do uznania niepoczytalności. Powrót do tekstu

4. ZauważyÅ‚em, że filozofowie czÄ™sto posÅ‚ugujÄ… siÄ™ kategoriÄ… „zdrowego rozsÄ…dku” lub „racjonalnoÅ›ci” . W tym miejscu korzystam z pretekstu, by te kategorie oskarżyć o to, że sÄ… one dramatycznie nieostre i tylko pozornie coÅ› wyjaÅ›niajÄ…ce. Nie wierzÄ™ w “nieemocjonalność”, tak jak nie wierzÄ™ w moc wyjaÅ›niajÄ…cÄ… dychotomii racjonalność - emocjonalność. Powrót do tekstu

5. PominiÄ™ta zostaÅ‚a np. ta szczególna sytuacja, kiedy pacjent otrzymuje od lekarza placebo, a wiÄ™c dochodzi do „kÅ‚amstwa z premedytacjÄ…”. Powrót do tekstu

  1. Uwagi wstępne
  2. Relacja lekarz – pacjent
  3. Wiedza medyczna: wiedza niepewna
  4. Przypis do „Prawda a dobro”
  5. Przypis do „Dobro a autonomia”
  6. Przyczynek do dyskusji: casus psychiatryczny
  7. Zakończenie
powrót
 
webmaster © jotka