POLSKI    ENGLISH   

Internetowy Serwis Filozoficzny

przy Instytucie Filozofii    Uniwersytetu JagielloÅ„skiego

|  Forum |  Literatura |  Linki |  AktualnoÅ›ci
 


 

W sprawie Malissimusa, religii i „poczÄ…tku”
(kilka teologii nie tylko dla Profesora Jana Woleńskiego)

Jacek Wojtysiak

Rozejm

Przyglądając się głosom z piątkowej debaty, zauważyłem, że popełniłem błąd, koncentrując się na polemice z Profesorem Ireneuszem Ziemińskim. Znalazł się on (do czego się nieładnie przyczyniłem) między młotem teistów a kowadłem nie-teistów; a walka na dwa fronty wymaga nie tylko talentu, ale i nie lada wysiłku (za które Ziemińskiego szczerze podziwiam). Ogłaszam więc rozejm z Ziemińskim, tym bardziej, że został on posądzony o kryptoteizm lub postawę proteistyczną. Być może należy on do mojego obozu i dla zmylenia przeciwnika pozorował uzasadnienie sceptycyzmu (skoro go nie uzasadnił), by potem znakomicie obalać zarzuty nie-teistów. Przejdźmy więc do innych spraw.

Malissimus contra Existentialissimus

Z wczorajszych głosów najbardziej zafrapował mnie ostatni akapit tekstu Profesora Jana Woleńskiego O jakim Bogu mowa? Zaproponował on w nim teologię Malissimusa. Mam do niej jednak kilka zastrzeżeń.

WoleÅ„ski wymaga od teistów, by ich pojÄ™cie Boga byÅ‚o jednoznaczne, zupeÅ‚ne (lub przynajmniej wystarczajÄ…co dookreÅ›lone) i spójne (najlepiej z dowodem spójnoÅ›ci). Jednak zaprojektowane przez niego pojÄ™cie Malissimusa nie speÅ‚nia tych warunków. Nie jest jasne, w jakim znaczeniu Malissimus jest zÅ‚y – czy np. zÅ‚y w sensie absolutnej moralnoÅ›ci (przez kogo ustanowionej?), czy np. w sensie utylitarnym (dla nas ludzi). Nie wiadomo też o wielu cechach (np. cielesnoÅ›ci), czy można je Malissimusowi przypisać. Co wiÄ™cej, można przypuszczać, że pojÄ™cie Malissimusa jest niespójne: jeÅ›li Malissimus jest najgorszy z możliwych, to można sobie pomyÅ›leć gorszÄ… istotÄ™ (np. takÄ…, która dodatkowo karze i wymaga czci w postaci ofiar z ludzi); jeÅ›li Malissimus jest tylko faktualnie najgorszy, to można wskazać na ziemi (realnie istniejÄ…ce) istoty gorsze, np. Hitlera lub Stalina, którzy bezpoÅ›rednio wymordowali miliony ludzi.

Rozumiem, że pojÄ™cie Malissimusa jest tylko ironicznie wprowadzonÄ… karykaturÄ… pojÄ™cia Boga. StÄ…d wyzwanie dla teistów, by „w oparciu o argumenty czysto filozoficzne” „rozstrzygnÄ™li, że istnieje K-Bóg (lub nawet Bóg jakiejkolwiek z wielkich religii monoteistycznych), a nie Malissimus”. Oto moja odpowiedź.

JeÅ›li jest sprawny argument ontologiczny lub kosmologiczny (najlepiej w wersji egzystencjalnej), to istnieje byt konieczny (lub wiÄ™cej – byt absolutny) – byt, który nie może nie istnieć. Nazwijmy go Existentialissimusem. WedÅ‚ug wielkich religii monoteistycznych Bóg jest (identyczny z) Existentialissimusem, bowiem w istocie tylko Existentialissimus może stwarzać z nicoÅ›ci. Malissimus nie może być jednak (identyczny z) Existentialissimusem – nie może być bytem koniecznym czy absolutnym. Choćby z tego wzglÄ™du, że byt konieczny jest bytem nieuwarunkowanym (por. mój wczorajszy pierwszy tekst II.2.4.3.), a wiÄ™c i samowystarczalnym – skoro nie może nie istnieć, to niczego nie potrzebuje do swego istnienia. Nie potrzebuje wiÄ™c też i demonstrować siÄ™. A taki przecież miaÅ‚by być Malissimus. StÄ…d jeÅ›li istnieje Existentialissimus (Bóg, jakim Go pojmujÄ… wielkie religie monoteistyczne i niektóre wielkie systemy metafizyki Zachodu) lub Malissimus, to istnieje Existentialissimus. Tradycyjne teologie, a zwÅ‚aszcza teologia chrzeÅ›cijaÅ„ska, podkreÅ›lajÄ…, że Bóg nie musiaÅ‚ stwarzać Å›wiata, nie musiaÅ‚ siÄ™ też demonstrować. Nie istniaÅ‚a (nie istnieje) bowiem żadna zewnÄ™trzna przyczyna ani żadna wewnÄ™trzna potrzeba, która by Go do tego determinowaÅ‚a. StworzyÅ‚, bo chciaÅ‚. ChrzeÅ›cijaÅ„stwo gÅ‚osi, że m.in. na tym polega dobroć Boga – nie musiaÅ‚ i nie potrzebowaÅ‚ stworzyć, a stworzyÅ‚. Niejako wiÄ™c podzieliÅ‚ siÄ™ z innymi swoim istnieniem (lub inaczej: stwórczo obdarowaÅ‚ nim innych).

Pomijam tu inne argumenty antymalumitystyczne, zakÅ‚adajÄ…ce mniej oczywiste, aczkolwiek wiarygodne przesÅ‚anki, np. że dobro ontyczne jest doskonaÅ‚oÅ›ciÄ…, pozytywnoÅ›ciÄ… itp. (a zÅ‚o brakiem, negatywnoÅ›ciÄ…) i że byt najwyższy musi być ontycznie dobry. Pomijam tu też kwestie prostoty tego bytu. MyÅ›lÄ™, że „dalsze prowizorycznie niesprzeczne teologie”, jakie może zaproponować WoleÅ„ski, również wikÅ‚ajÄ… siÄ™ w podobne jak wyżej, lub inne, trudnoÅ›ci (o politeizmie, a wiÄ™c i dualizmie, a także o panteizmie czy materializmie wspomniaÅ‚em wczoraj – zob. jw. II.2.4.3.-2.4.4.). Ponieważ jednak ktoÅ› mógÅ‚by z moich wczorajszych argumentów próbować wyprowadzić teologiÄ™ „politeistycznÄ…”, już teraz odeprÄ™ ten ewentualny zarzut.

Zarzut politeizmu

Otóż oprócz argumentu kosmologicznego i ontologicznego sformułowałem wczoraj argument teleologiczny, moralny i epistemologiczny, utożsamiając ze sobą (głównie ze względu na prostotę eksplanacyjną) byty postulowane przez każdy z nich. Istota mojej argumentacji polegała na postulowaniu w różnych aspektach czy w dziedzinach rzeczywistości bytu o wyróżnionym statusie, który wyjaśniałby odpowiednie dane (istnienie bytów przygodnych, racjonalność świata, absolutne obowiązywanie norm moralnych, występowanie wiedzy koniecznej lub harmonii między naszymi władzami poznawczymi a światem). Być może w ten sposób można formułować kolejne argumenty. Można do tego dodać, że w tej argumentacji centralne miejsce trzeba przypisać bytowi (bytowi koniecznemu), który wyjaśnia najbardziej fundamentalny i ogólny aspekt rzeczywistości (istnienie tego, co przygodne), a pozostałe argumenty należy traktować nie jako postulujące nowe byty, lecz jako dookreślające naturę bytu koniecznego.

KtoÅ› może jednak zarzucić, że mimo wszystko nie jest wykluczony politeizm. Czemu nie przyznać, że istnieje ontologiczny Bóg–Konieczność, metafizyczny Bóg–Stwórca, teleologiczny Bóg-Projektant, moralny Bóg-Prawodawca, epistemologiczny Bóg-Harmonista? WykazaÅ‚em już (zob. II.2.4.3. oraz wyżej), że istnieje dokÅ‚adnie jeden Bóg–Konieczność i że jest on identyczny z Bogiem–StwórcÄ…. JeÅ›li tak, to pozostali Bogowie (o ile nie sÄ… identyczni z Bogiem-StwórcÄ…) muszÄ… być stworzeni, nie sÄ… wiÄ™c Bogami. Być może wiÄ™c sÄ… jakimiÅ› (pod)bogami lub wiÄ™kszymi anioÅ‚ami (jak może sugerowano by na podstawie niektórych Å›wiÄ™tych ksiÄ…g lub pism neoplatoÅ„czyków)? Raczej nie. AnioÅ‚-Projektant, jako ontycznie podlegÅ‚y Bogu-Stwórcy, mógÅ‚by wyjaÅ›nić racjonalność Å›wiata, ale nie racjonalność samego siebie, podobnie podlegÅ‚y AnioÅ‚-Prawodawca (ewentualnie wyjaÅ›niajÄ…cy powinnoÅ›ci obowiÄ…zujÄ…ce osoby niższe, ale nie jego samego) oraz podlegÅ‚y AnioÅ‚-Harmonista (ewentualnie wyjaÅ›niajÄ…cy zgodność wÅ‚adz poznawczych bytów niższych ze Å›wiatem, ale nie wyjaÅ›niajÄ…cy zgodnoÅ›ci z nim swego wÅ‚asnego poznania). Tylko wiÄ™c Bóg-Stwórca może ostatecznie sam wyjaÅ›niać nie tylko istnienie czegokolwiek poza nim, ale także jego racjonalność, moralność, poznanie. On wszak jedyny ma peÅ‚nÄ… moc stwarzania, porzÄ…dkowania, nakazywania, umożliwiania poznania itd. (Nie wyklucza to jednak, że może istnieć upadÅ‚y AnioÅ‚-Malissmus, którego istnienie wyjaÅ›nia, dopuszczone przez Boga-StwórcÄ™, zÅ‚o w Å›wiecie; AnioÅ‚ ten jednak – jako podlegÅ‚y – w każdej chwili może zostać przez Boga unicestwiony, przemieniony lub pozbawiony swej mocy, co wedÅ‚ug niektórych interpretatorów Å›wiÄ™tych ksiÄ…g na pewno siÄ™ stanie).

Woleńskiego apologia religii

W tekÅ›cie WoleÅ„skiego O jakim Bogu mowa? szczególnie uderzyÅ‚o mnie zdanie „peÅ‚ny obraz Boga daje tylko teologia wyrastajÄ…ca z jednej okreÅ›lonej religii” oraz deklaracja, że „jeÅ›li ograniczamy siÄ™ do [niespecyficznego dla danej religii] K-Boga, to dyskusja jest niezbyt interesujÄ…ca”. Jest to wspaniaÅ‚a apologia religii: filozoficzne lub ogólnikowe pojÄ™cie Boga jest tak ubogie, że jeÅ›li chcemy je istotnie wzbogacić (choć nie w sposób zamkniÄ™ty), musimy siÄ™ odwoÅ‚ać do którejÅ› z religii. Innymi sÅ‚owy: musimy siÄ™ odwoÅ‚ać do tego, co Bóg sam o sobie objawiÅ‚. Wtedy nawet nie trzeba dowodu spójnoÅ›ci pojÄ™cia Boga, gdyż jego model sam siebie ujawniÅ‚ (dowód taki dla K-Boga próbowaÅ‚ podać Leibniz, twierdzÄ…c, że Bóg skÅ‚ada siÄ™ tylko z pozytywnych i prostych, a wiÄ™c nie mogÄ…cych siebie wykluczać, jakoÅ›ci; zresztÄ… przy ubogim pojÄ™ciu prostego Boga trudno wÄ…tpić w jego spójność).

Pojawia siÄ™ jednak pytanie: skÄ…d wiemy, czy i ewentualnie gdzie (jak) siÄ™ Bóg objawiÅ‚? Nie jest to temat niniejszej debaty. Jednak – wbrew WoleÅ„skiemu – uważam, że jest możliwe (nie popadajÄ…ce w bÅ‚Ä™dne koÅ‚o) racjonalne rozpoznawanie Objawienia (czy racjonalny wybór religii). M.in. w tekÅ›cie Wobec wieloÅ›ci religii: w obronie inkluzywizmu religijnego, który niedÅ‚ugo siÄ™ ukaże, sformuÅ‚owaÅ‚em na swój prywatny użytek cztery kryteria, jakie musi speÅ‚niać tekst roszczÄ…cy sobie pretensje do bycia noÅ›nikiem Bożego Objawienia: musi zawierać wiarygodny przekaz o wydarzeniach radykalnie niezgodnych z prawami przyrody (np. zmartwychwstanie) i przypisywanych K-Bogu, jego treÅ›ci muszÄ… dać siÄ™ (przynajmniej częściowo) doÅ›wiadczyć (także dziÅ›) w doÅ›wiadczeniach religijnych (dlaczego nie np. Katarzyny Emmerich?), treÅ›ci te muszÄ… dać siÄ™ uzgodnić z dobrze uzasadnionym zespoÅ‚em twierdzeÅ„ o Å›wiecie i życiu oraz muszÄ… być egzystencjalnie użyteczne (np. dodawać nam otuchy w cierpieniu). Z moich badaÅ„ wynika, że kryteria te w najwiÄ™kszym stopniu speÅ‚nia tekst uznawany jako noÅ›nik Objawienia chrzeÅ›cijaÅ„skiego (czyli Pismo Åšw.).

Co do ostatnich dwóch wspomnianych wyżej kryteriów powiem tu tylko tyle: wprawdzie przekaz o Trójcy Åšw. i Wcieleniu nie bez trudnoÅ›ci speÅ‚nia kryterium spójnoÅ›ci, jednak jest on niezmiernie egzystencjalnie użyteczny. Można go (spójnie) zinterpretować jako przekaz o wewnÄ™trznym życiu Boga, które polega na miÅ‚oÅ›ci, wyrażajÄ…cej siÄ™ na zewnÄ…trz m.in. w tym, że (jak pisze WoleÅ„ski) Bóg „posÅ‚aÅ‚ swego syna na Å›mierć, by odkupiÅ‚ wszystkie grzechy Å›wiata”. JeÅ›li wysÅ‚owimy to nieco inaczej – „Bóg staÅ‚ siÄ™ czÅ‚owiekiem i przyjÄ…Å‚ (przyjmuje) na siebie wszystkie ludzkie grzechy i cierpienia (wÅ‚Ä…cznie z bólem agonii), by przemienić je w wieczne szczęście” – to bÄ™dziemy tu mieli nieco mniejszy „splot zwiÄ…zanych z tym problemów”, a za to nieporównywalnie wiÄ™ksze (od jakiegokolwiek nam znanego) źródÅ‚o optymizmu.

Prośba o wyjaśnienie

Nie rozumiem, co miaÅ‚y we wczorajszym tekÅ›cie WoleÅ„skiego ilustrować cytaty z mojego artykuÅ‚u z „Tygodnika Powszechnego”. Przecież wprost nie broniÅ‚em tam tezy, że „bardziej [...] wiemy, czym Bóg nie jest, aniżeli, czym jest”. Natomiast co do analogii teologii z fizykÄ…: pewne kÅ‚opoty pojÄ™ciowe ma także tak Å›cisÅ‚a nauka, jak fizyka. Wprawdzie jej pojÄ™cia sÄ… Å›ciÅ›le operacyjnie okreÅ›lone, jednak obawiam siÄ™, że np. ze wzglÄ™du na to, iż niektóre byty postulowane przez fizykÄ™ zachowujÄ… siÄ™ (np. dziÄ™ki różnego rodzaju nieoznaczonoÅ›ciom) niezgodnie ze zdrowym rozsÄ…dkiem, fizycy tak naprawdÄ™ bardziej wiedzÄ…, „czym kwanty nie sÄ… niż czym sÄ…”. Gdyby od wszystkich pojęć, jakich używamy, rygorystycznie wymagać speÅ‚nienia podawanych przez WoleÅ„skiego kryteriów, mielibyÅ›my trudnoÅ›ci nie tylko z Bogiem czy z K-Bogiem.

Zatrzymam siÄ™ jednak przy sprawie ważniejszej. WoleÅ„ski rekonstruuje kilka ateistycznych hipotez dotyczÄ…cych „poczÄ…tku i porzÄ…dku w skali uniwersalnej”. WedÅ‚ug niego Å›wiat mógÅ‚ powstać „dziÄ™ki akcji kilku bytów, doskonalszych od naszego otoczenia, z których żaden nie jest najdoskonalszy, jednego lub kilku bytów cielesnych, z których wszystkie pozostajÄ… w ramach tego, co stworzyÅ‚y itd. MógÅ‚ też [...] utworzyć siÄ™ w wyniku procesów nieliniowych w sensie teorii chaosu”. W koÅ„cu stwierdza, że ateista może powiedzieć, iż wspomniany problem „go w ogóle nie obchodzi jako beznadziejny w zaÅ‚ożeniu i ograniczyć siÄ™ do rozpatrywania spraw lokalnych”.

Moim zdaniem trzeba siÄ™ na coÅ› zdecydować: albo traktuje siÄ™ fundamentalne pytanie metafizyczne, np. dlaczego istniejÄ… (jakieÅ›) byty przygodne, a nie żadne?, jako dyskutowalne, albo nie. Gdy zachodzi druga możliwość, ateista nie podejmuje pewnego problemu lub uważa go za bezsensowny. JeÅ›li jednak zachodzi pierwsza możliwość, to ateista (odrzucajÄ…cy istnienie koniecznego bytu osobowego, który może być tylko jeden!) ma trzy możliwoÅ›ci: albo istnieje nieosobowy, jedyny byt konieczny (ale to prowadzi do trudnoÅ›ci, które wyÅ‚uszczyÅ‚em wczoraj w II.2.4.4.), albo istnieje nieskoÅ„czony Å‚aÅ„cuch bytów przygodnych (co wydaje siÄ™ niewiarygodne), albo u poczÄ…tków (poczÄ…tku) istniejÄ… jakieÅ› byty przygodne, które nie majÄ… swej racji – które po prostu ot tak sobie zaistniaÅ‚y. Nie wiem, za czym WoleÅ„ski siÄ™ opowiada.

Judycki contra Woleński

Postawmy sprawÄ™ proÅ›ciej. Tak, jak jÄ… ujÄ…Å‚ wczoraj S. Judycki w swym pierwszym apriorycznym dowodzie istnienia Boga (zob. punkt 3. Causa totalis jego tekstu), najbardziej plastycznym, jaki znam i najbardziej „ekumenicznym” – Å‚Ä…czÄ…cym Platona z Tomaszem i Leibnizem. W myÅ›l tego argumentu: albo istnienie czegokolwiek (zamiast nicoÅ›ci) jest nagim, niewyjaÅ›nionym (wrÄ™cz niemożliwym) faktem, albo istnieje Bóg jako nieskoÅ„czona (nie limitowana przez nicość) siÅ‚a istnienia i siÅ‚a stworzenia. Nie wiem, co WoleÅ„ski wybiera, a chodzi mi tylko o to, by wyraźnie okreÅ›liÅ‚ ostateczne konsekwencje swego stanowiska.

Jacek Wojtysiak

  1. Rozejm
  2. Malissimus contra Existentialissimus
  3. Zarzut politeizmu
  4. Woleńskiego apologia religii
  5. Prośba o wyjaśnienie
  6. Judycki contra Woleński
powrót
 
webmaster © jotka