POLSKI    ENGLISH   

Internetowy Serwis Filozoficzny

przy Instytucie Filozofii    Uniwersytetu Jagiellońskiego

|  Forum |  Literatura |  Linki |  Aktualności
 


 

Dariusz Łukasiewicz

W bardzo ciekawym i wielowątkowym tekście Konrada Waloszczyka obok analiz danych socjologicznych są i pewne przewidywania, i pewne wartościowania. Przedstawia się kategorie (pojęcia), pod które mają podpadać postawy (treści mentalne) jakoś odnoszące się do tego co transcendentne (w najszerszym sensie). Mamy więc pojęcia o charakterze deskryptywnym: duchowość, duchowość religijna, nowa duchowość, humanizm transcendentalny, religijność i religia, choć dość wyraźnie widać, że niekiedy i wartościującym. Duchowość jest lepsza od religijności, a nowa duchowość od duchowości. Śledząc te klasyfikacje nie zawsze byłem jednak pewien, jak przebiegają granice podziałów, (całkiem możliwe, że coś przeoczyłem), dlatego prosiłbym o pewne wyjaśnienia; czy zakresy pojęć „duchowość” i „religijność” krzyżują się, a zakresy pojęć „nowa duchowość” i „religijność” wykluczają się i czy duchowość jest pojęciem nadrzędnym wobec nowej duchowości, czy też jest inaczej? Ateizm zaś byłby zapewne poza wszelką duchowością i oczywiście religijnością? Z lektury tekstu odniosłem wrażenie, że nowa duchowość i religijność nie mają ze sobą nic wspólnego, bo nowa duchowość jest pozainstytucjonalna: „duchowość to doświadczenie a religia, niestety to socjologia struktur”, (ciekawiłoby mnie, czy jest to także zdanie Autora, czy tylko opinia przytoczona, ale nie podzielana) pozainstytucjonalność nowej duchowości, miałaby być zarazem, o ile rozumiem, także pewną zaletą wobec religii lub religijności. Religia wiąże się bowiem z takimi pojęciami, jak organizacja, dogmat, prawda absolutna, doktryna, tradycja, autorytet, etyka elementarna (ale ‘etyka aspiracyjna’, ‘nadwymiarowa’ już nie?)

Wynikałoby z tego, wciąż przy założeniu, że dobrze odczytuję Konrada Waloszczyka, że przekonania i postawy żywione i zajmowane pozainstytucjonalnie miałyby być z jakiegoś powodu bardziej wartościowe niż te żywione w ramach pewnej instytucji, posiadającej formy zorganizowanej przynależności, rytuałów, kultu itd. Otóż gdyby tak było, to nowa duchowość przekształciłby się w religię lub religijność z chwilą przyjęcia pewnych zasad organizujących działania indywidualne. Krótko mówiąc, chodziłoby tu o to, czy różnica między nową duchowością a religią dotyczy sposobu żywienia przekonań i dochodzenia do nich, czy także treści żywionych przekonań, czy może jednego i drugiego? Potrzebowałbym jakiegoś wyraźniejszego postawienia tej sprawy.

Odnosząc się do przyszłości, dokładniej biorąc, perspektyw nowej duchowości (a być może nowej religii?) Konrad Waloszczyk wskazuje na dwie przesłanki trwania i rozwoju nowej duchowości w przyszłości. Pierwsza z nich to globalizacja i związana z nią nieuchronna zmienność i wymienność:

„…przyśpieszone przepływy informacji, idei, ludzi, towarów, kapitału”. […] „W tej sytuacji tradycyjne religie w ich warstwie mitologiczno-doktrynalnej relatywizują się wzajemnie. Utrzymywanie, właściwe każdej z tych religii (choć w różnym stopniu), że jest jedyną prawdziwą, staje się anachroniczne”. […] Nowa duchowość nie mając ustalonej dogmatyki, nie ma problemu godzenia różnych mniej lub bardziej dogmatycznych wierzeń”.

Druga przesłanka dla trwania i rozwoju nowej duchowości w przyszłości to „jej współbrzmienie z bardzo ważnymi trendami w nauce i filozofii” (np. pragmatyzm, postmodernizm, hermeneutyka, socjologia wiedzy, niefundacyjna epistemologia).

Moja wątpliwość jest taka, że w strumieniu nieustających zmian i przy stałym braku pewności dotyczącej niemalże wszystkiego człowiek może zapragnie czegoś stałego i pewnego, co może właśnie oferować religia (o ile sama nie stanie się nową duchowością), a nie nowa duchowość. No i nie jestem pewien drugiej przesłanki, czyli tego, że postmodernizm i pragmatyzm to ostatnie słowo filozofii.

Ostatnia sprawa, którą chciałem teraz poruszyć, to jest wartość instrumentalna nowej duchowości jako narzędzia regulacji stosunków międzyludzkich i relacji człowieka wobec świata. Fakt, że nowa duchowość jest niezdogmatyzowana, otwarta, pozbawiona autorytetów, tradycji, kultu i kapłanów, opiera się na przeżyciach jednostek i prywatnych interpretacjach świata może mieć różne następstwa. Tak otwarta formuła dopuszcza różne przekonania (np. bardzo odmienne interpretacje Biblii), możliwe, że niespójne ze sobą lub po prostu sprzeczne. Otóż, może to być bardzo pociągające na początek, z czasem jednak taka różnorodność, wielość i równorzędność przekonań (nie ma żadnych dogmatów, prawd absolutnych) stanie się nużąca i kłopotliwa, i mało kto będzie wiedział, o co chodzi, a co najistotniejsze, kto będzie na serio traktował np. Boga jako świadomą projekcję swoich własnych przeżyć? Gdyby tak miało właśnie być, to nowa duchowość mogłaby nie odegrać specjalnej roli także w odniesieniu do rozwiązywania problemów ekologicznych świata.

Dariusz Łukasiewicz


powrót
 
webmaster © jotka